Mecz Stali z rezerwami Pogoni miał dwa oblicza. W pierwszej połowie drużyną o klasę lepszą byli portowcy, po zmianie stron inicjatywę przejęli gospodarze, którzy mogli nawet zwyciężyć.
Stal Szczecin - Pogoń II Szczecin 1:1 (0:1) Bramki: Kubicki (70) - Hernacki (30) źródło: Głos Szczeciński
W sobotni poranek nad Szczecinem przeszła ulewa. Potem rozpogodziło się, ale po południu znowu zaczęło padać. Akurat wtedy inicjatywę przejęli stalowcy. Gospodarze zdołali wyrównać, ale do osiągnięcia zwycięstwa nie starczyło już ani sił, ani umiejętności.
Mecz derbowy obserwowała garstka widzów. Może to trochę dziwić, bo przecież derby powinny absorbować uwagę kibiców. - To już nie te czasy - skomentował Sławomir Rafałowicz, trener rezerw Pogoni. - I pewnie nie ta klasa rozgrywkowa. W IV lidze jest aż 5 szczecińskich drużyn. Więc derby zdarzają się średnio raz na dwie kolejki. Meczu nie zlekceważył natomiast szkoleniowiec I-ligowej Pogoni Szczecin, który stawił się na Bandurskiego i pilnie obserwował poczynania młodych portowców. A i miał co obserwować. Obydwie drużyny rozpoczęły dość ostrożnie. Jednak szybko walkę w środku pola wygrali gości i raz po raz zagrażali bramce strzeżonej przez Kaczmarczyka. Po kwadransie na boisku dominowali już niepodzielnie portowcy, a kibice głośno zaczęli się zastanawiać, kiedy przyjdzie im oglądać pierwsze gole. Nie czekali długo. Jednak zanim to nastąpiło przyjezdni zmarnowali kilka dogodnych sytuacji. Rezerwy grały futbol otwarty, pomysłowy, ich piłkarze byli szybsi i bardziej waleczni od miejscowych. Kilka akcji w ich wykonaniu mogło naprawdę się podobać. Jednak często brakowało ostatniego podania lub wykończenia. |
|