Rozmowa z Henrykiem Wawrowskim, wiceprezesem ZZPN ds. szkolenia Jeden z najbardziej zasłużonych zespołów piłki nożnej w Szczecinie, Arkonia, raczej spadnie z IV ligi. Na jak długo? - Jak spadnie, to już się z V ligi nie wykaraska. Już tam zostanie. To oczywiście moje prywatne zdanie. Kiedyś Arkonia grała w ekstraklasie. Dlaczego piłkarsko ten klub tak upadł? - Problemy zaczęły się w 1971 roku. Wówczas Arkonia była Gwardyjskim Klubem Sportowym. Wtedy przestała pomagać klubowi Stocznia, zostało zlikwidowane kolarstwo i tak się zaczął zły okres. Zły ze względu na brak pieniędzy. Dziś utrzymuje się tylko ze szkolenia młodzieży. Wiodącą dyscypliną klubu jest piłka wodna. Z nią też był kiedyś problem, była rozwiązana sekcja, ale Krzysiek Biegała ją reaktywował. I dzięki temu klub jest w stanie jakim jest, a nie gorszym.
Czy tylko to było powodem upadku? Przecież klub to przede wszystkim ludzie. Dlaczego zabrakło miłośników Arkonii, którzy chcieliby ją ratować?
- A z działaczami to rozmaicie bywa… Niektórzy traktowali klub jako miejsce dobrego zarobku. A kiedyś można było w Arkonie dobrze zarobić. Dziś nie można. Zarząd nie bierze pieniędzy, trenerzy dostają po kilkaset złotych. A jeżeli chodzi o miłośników, którzy mogliby pomóc finansowo (czyli sponsorów), to oni jak przychodziło do rozmów, to się wycofywali z pomocy. Arkonia postrzegana jest jako policyjny klub. Stadion, na którym gra, jest pod jej opieką. Czy policja nie może pomóc klubowi? - Policja finansuje teraz tylko pewne usługi, jakie świadczy jej klub: np. szkolenia. W zarządzie klubu pozostały trzy osoby z policji, więc to, że klub jest policyjny, jest coraz mniej aktualne. Znikąd nie ma ratunku? - Jak ma być, skoro w IV lidze kluby płacą piłkarzom po 1000 złotych? Ale nie w Szczecinie, które jest specyficznym miastem. Widać to choćby po sytuacji Pogoni Szczecin. Oczywiście to nie ta skala co Arkonia, czy Stal. Jednak problem jest taki sam. Rozmawiał: Krzysztof Dziedzic
źródło: Głos Szczeciński
|