- Miesiąc trenowałem w Kenii, właśnie wracam z berlińskiego lotniska do domu - powiedział w rozmowie z Głosem Szczecińskim Marcin Lewandowski. Urodzony w Szczecinie lekkoatleta trenował w tym państwie ponad miesiąc. Stwierdził on, że było to jeden z lepszych wyjazdów treningowych. Podczas którego przygotowywał on formę z najlepszymi na świecie średniodystansowcami. - Treningi powodują, że około 280 dni przebywam poza domem, moja narzeczona Magda widzi mnie dosłownie na święta - przyznaje były zawodnik Ósemki Police - Ale zawsze tak planujemy z trenerem pracę, by okres świąt spędzić z najbliższymi. Marcin wigilię spędzi ze swoimi rodzicami w Policach, Magda ze swoimi.
- Razem też poodwiedzamy nasze rodziny - dodaje. - Ale część świąt będę chciał spędzić już tylko z Magdą. Tomasz także spędzi ten czas głównie z żoną i dzieckiem. Na wigilijnym stole będą tradycyjne polskie dania. - Nic oryginalnego, barszcz czerwony, uszka, pierogi, ryba w różnej postaci - wylicza świąteczne potrawy. - Czekam na ten moment z utęsknieniem. To dla mnie relaks fizyczny, psychiczny, bardzo ważny czas. Nie muszę nawet pilnować diety. Ten okres nieco mniej intensywnej pracy nie będzie trwał zbyt długo. - Niebawem czekają mnie badania specjalistyczne, wydolnościowe, konsultacje, a już na początku stycznia wyruszamy na kolejny cykl przygotowań do Republiki Południowej Afryki - dodaje Lewandowski - Taki już los sportowca. Ten rok ocenia dobrze. Nie było niespodzianek, błędów. Zadowolony jest z 4 miejsca mistrzostw świata. Do medalu zabrakło bardzo niewiele. Celem na najbliższy rok są oczywiście igrzyska w Londynie.
źródło: gs24.pl/własne
|
|