![]()
- Zagraliśmy bardzo źle. Albo jesteśmy w bardzo słabej formie, bo nie nadążaliśmy nawet za przeciwnikiem, albo zagraliśmy bardzo słaby mecz. Martwi mnie, że zbliżaliśmy się na siedem punktów i po jednym niepowodzeniu pękaliśmy. Znaczy, że gdzieś coś jest nie tak z charakterem - stwierdził opiekun Spójni. Gospodarze sobotniego meczu bardzo dobrze wykorzystali rzuty za trzy punkty, trafiając czternaście na dwadzieścia sześć. - Oni grali do przerwy na skuteczności 58 proc. Ja bym się w ogóle nie martwił jakby nie to, że w minutę z siedmiu robi się piętnaście punktów różnicy. Gdyby to jeszcze następowało stopniowo - żałował trener stargardzkiego zespołu. W ostatniej ćwiartce swoją szansę miał młody Filip Dylik, wtedy to podstawowi strzelcy zespołu obserwowali mecz z ławki rezerwowych. - Chciałem zaoszczędzić trochę sił - przyznał Aleksandrowicz. - Spróbowałem, czy Filip się nadaje w takich trudnych sytuacjach. Bo rezerwowych wpuszcza się jak się przegrywa wysoko albo się wygrywa.
Stargardzianie przegrywali trzy ostatnie z czterech ligowych spotkań przegrali, były to czołowe zespoły I ligi koszykarzy. Na dzień dzisiejszy biało-bordowi zajmują piątą lokatę w tabeli. Zastanawiająca jest forma Spójni patrzą na spotkanie z lublińskim Startem i ostatnią porażką na Śląsku. - Już w meczach na naszym parkiecie było widać, że zaczynamy wpadać w dołek po dobrym wrześniu i październiku. Teraz to się nasiliło. Pewnie nie da się cały czas utrzymać takiej formy. Nie tyle będziemy szukać przyczyn, co się trzeba od nowa wziąć za robotę. Bo okazuje się, że nie jesteśmy jeszcze aż takim wielkim zespołem. Mieliśmy szczyt formy, graliśmy maksymalnie dobrze, na co było nas stać. Trzeba to odbudować. Musimy wyciągnąć wnioski. Powiedzieć sobie w oczy, że zawaliliśmy sprawę i wspólnie popracować - zapewnił doświadczony szkoleniowiec. - Brakuje szybkości, siły i dynamiki w tym graniu. nie ma zmysłu i przede wszystkim charakteru, bo pochowaliśmy się. Jak coś nie szło tym bardziej opuszczaliśmy ręce. Nie było ani jednego spięcia, ani jednej awantury między sobą nikt nie zrobił . dodał opisując problemy w prowadzonym przez siebie pierwszoligowcu. W następnej kolejce Spójnia podejmuje pruszkowski Znicz Basket. Jest to bardzo ważny pojedynek dla obu ekip, mających po trzy porażki. Zastanawiające jest, czy forma podopiecznych trenera Aleksandrowicz poprawi się. - Jeśli odbudujemy się w tydzień, to będzie lepiej. Jeśli nie, to potrwa to trochę dłużej - ostrzegł szkoleniowiec Aleksandrowicz.
źródło: własne/sportowefakty.pl
|
|