W niedzielę na peronie szczecińskiego Dworca Głównego PKP zjawił się sporty tłumek, który z transparentami, kamerami i wiosłami oczekiwał na bohatera. Jest nim policzanin, Aleksander Doba, który samodzielnie pokonał kajakiem Atlantyk, kawałek Amazonki oraz miał krótką wizytę w USA, a teraz powrócił do domu. Jest on pierwszym człowiekiem, który dzięki sile mięśni, na specjalnie zbudowanym kajaku z kontynentu na kontynent, z Afryki do Ameryki Południowej pokonał 5.394 km. Zajęło mu to 99 dni.
- Dwa razy napadli mnie bandyci, ale nie zniszczyli mojego optymizmu. Może jeszcze ruszę na Pacyfik. Pokonałem Atlantyk dlatego, że ani przez chwilę nie wątpiłem, że mój kajak, zaprojektowany i wykonany przez Andrzeja, zapewniał mi pełne bezpieczeństwo na morzu. Dzięki temu dopłynąłem do celu - powiedział dla Kuriera Szczecińskiego kajakarz. Doba wrócił do domu po rocznej nieobecności w Polsce, najpierw był witany lotnisku Okęcie w Warszawie, w niedzielę w Szczecinie i w Policach.
źródło: 24kurier.pl/wlasne
|
|