Do meczu z podopiecznymi Mariana Kuny piłkarze Darłovii przystępowali z nadzieją, na kontynuowanie passy kolejnych spotkań bez porażki. A także na przełamanie rywala, który w poprzednich sezonach wielokrotnie wykazywał się wyjątkowo niegościnny uniemożliwiając Darłowianom zdobycz punktową. W porównaniu do ostatniego meczu z Hubertusem w składzie gości nie doszło do żadnych zmian w składzie, ale jednocześnie trenerzy przyjezdnych nie mogli skorzystać z Rokickiego (klauzula w umowie wypożyczenia z Victorii), Dudy (kontuzja), czy też Polakowskiego co stanowiło poważne osłabienie jeśli chodzi o środkową linię.

Pierwsze minuty spotkania należały do Darłowian, którzy starali się spokojnie wyprowadzać swoje akcje wykorzystując boczne sektory boiska. Bardzo szybko stworzyli sobie dogodne okazje bramkowe, ale nie przyniosły one zmiany wyniku. Najlepsze okazje do tego mieli Kamil Borowski który przedarł się w pole karne, gdzie został powalony na murawę przez defensora Victorii, czego jednak nie odgwizdał arbiter, a następnie w sytuacji sam na sam znalazł się Tomasz Feliński, ale jego uderzenie z lewej nogi bardziej przypominało podanie do bramkarza niż próbę jego pokonania. Po kwadransie gry coraz śmielej poczynali sobie gospodarze opierając swoje ataki na szybkim i przebojowym Miętku, oraz Łukaszu Berkowskim, który wykorzystując swoją siłę i masę umiejętnie przytrzymywał futbolówkę i precyzyjnie ją rozdzielał pomiędzy partnerów z drużyny, W 20 minucie spotkania na strzał zza pola karnego zdecydował się Miętek. Mocno uderzona piłka zmierzała w sam środek bramki, ale niestety dla gości pechowo interweniował Kotas, który przy próbie przerzucenia piłki nad poprzeczką, nieczysto w nią trafił kierując ją na słupek, a w dalszej kolejności do swojej bramki. Zdobyta bramka rozruszała zawodników z Sianowa, którzy od tego momentu zdecydowanie częściej dochodzili do podbramkowych sytuacji. Podopieczni Jasiewicz i Maciąga starali się doprowadzić do remisu, mając ku temu okazje głównie po stałych fragmentach gry wykonywanych z okolic pola karnego, ale tego dnia praktycznie żadna z tych prób nie była bliska powodzeniu. Do siatki trafili za to miejscowi, którzy przeprowadzili szybką kontrę, kierując długą piłkę na Miętka. Napastnik Victorii wykorzystał swoje atuty jako pierwszy dopadając do piłki na 10 metrze od bramki zagranej pomiędzy stoperów i bramkarza Darłovii, który zamiast interwencji na granicy pola karnego, zdecydował się na pozostanie na linii bramkowej co okazało się błędną decyzją. W ostatnich sekundach gry dobrą okazję do zdobycia kontaktowej bramki miał Szymon Adamczak, ale i on nie był w stan pokonać pewnie spisującego się w bramce Dawida Boryszewskiego. Drugą połowę spotkania, jak to powoli staje się zwyczajem, Darłowianie rozpoczęli od zmian w składzie. Na murawie pojawili się Mirosław Stermach oraz Dawid Wierzbowski zastępując Kamila Borowskiego oraz Tomasza Felińskiego. Roszady w składzie podziałały pozytywnie na grę przyjezdnych, którzy od pierwszego gwizdka sędziego w tej części spotkania starali się zdobyć kontaktową bramkę. Pomimo szczerych chęci nie potrafili jednak zmusić bramkarza z Sianowa do błędu. Miejscowi w tym czasie spokojnie czekali na złe zagrania zawodników Darłovii nastawiając się na grę z kontry i właśnie taka taktyka doprowadziła do kolejnych bramkowych okazji, których początkowo nie potrafił wykorzystać Miętek. Do czasu. Długie zagranie piłki w kierunku bramki Darłowian, nieudana interwencja wślizgiem Krawczyka, który nie trafił czysto w piłkę, a następnie delikatnie spóźnione wyjście z bramki Kotasa i napastnik Victorii skompletował hattricka. Chwilę później powinien kolejny raz umieścić piłkę w siatce po tym jak z autu fatalnie zagrał Szopiński, kierując piłkę do ... Berkowskiego, a ten zagrał do partnera z linii ataku, który w sobie tylko znany sposób przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Po utracie trzeciej bramki głównym celem Darłowian stało się zmniejszenie rozmiarów porażki, strzelając chociażby honorową bramkę. Goście przesunęli kolejnych swoich zawodników do linii ataku. Z dobrej strony pokazał się Kamil Włodarczyk, który zastąpił Adamczaka i kilkoma akcjami na prawej stronie boiska wprowadzał zamieszanie w szeregi obronne piłkarzy z Sianowa. Gra do końca w wykonaniu przyjezdnych została nagrodzona w 85 minucie gry, w czym wydanie pomógł jeden z obrońców Victorii pomagając sobie ręką przy przyjmowaniu piłki. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Hołub, zdobywając swoją pierwszą bramkę w obecnym sezonie. W ostatnich sekundach gry rozmiary porażki powinien zmniejszyć Szopiński, który po dośrodkowaniu Hołuba uderzył z bliska w kierunku bramki Victorii, ale ponownie bardzo dobrą dyspozycję potwierdził Boryszewski, w sobie tylko znany sposób parując piłkę na rzut rożny. Kilkadziesiąt sekund później sędzia zakończył spotkanie. Porażka z Victorią Sianów wyciągnęła na pierwszy plan wszystkie mankamenty jakie pojawiają się w grze Darłowian, którzy po udanym starcie zostali szybko sprowadzeni na ziemię. Wypada mieć tylko nadzieję, że liczne błędy będą sukcesywnie eliminowane w nadchodzącym czasie i tygodnia na tydzień efekty zmiany systemu gry będą nie tylko bardziej widoczne na boisku ale także i w ligowej tabeli.

źródło: www.darlovia.darlowo.pl