Piłkarze Masovii Maszewo odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie pokonując na własnym boisku Polonię Płoty tym samym rehabilitując się z ubiegłotygodniową pechową porażkę w Chojnie. W sobotnim spotkaniu z powodu urazu nie wystąpił grający trener Piotr Rast, natomiast po dwóch meczach pauzy za czerwoną kartkę z ubiegłego sezonu do gry wrócił Konrad Winczewski.Zmianie uległo także ustawienie zespołu które wpłynąć miało na bardziej ofensywną grę zespołu. Od pierwszego gwizdka arbitra oba zespoły badały swoje możliwości grając trochę zachowawczo. Z upływem minut coraz lepiej w operowaniu piłką zaczęli sobie radzić piłkarze Polonii co nie przekładało się na stworzone sytuacje bramkowe. Tych za to gospodarze w pierwszej połowie stworzyli sobie co najmniej dwie.
Pierwszą z nich zielono-czerwoni mieli w 15 minucie. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Przemysława Stosio piłka trafia na głowę Rafała Sobańskiego, którego strzał z linii bramkowej wybija obrońca zaś przy dobitce Zygmunta Klotza ten sam zawodnik leżąc głową ponownie ratuje swój zespół od utraty gola. W odpowiedzi goście po rzucie wolnym próbowali zaskoczyć zaskoczyć Skorodyńskiego, jednak mocny strzał sprzed pola karnego minimalnie minął poprzeczkę maszewskiej bramki.Od tego momentu kolejne 10 minut spotkania przebiegało pod znakiem przewagi gości, którzy jednak swoje szybkie akcje ofensywne kończyli tylko niecelnymi strzałami z dalszej odległości. W 37 minucie spotkania mimo przewagi Polonii to gospodarze zdobywają bramkę. Idealne podanie w 'uliczkę' od Mariusza Więcha dostaje Przemysław Stosio, który wychodząc sama na sam z bramkarzem zdobywa swojego drugiego gola w sezonie. W tej sytuacji bliski skutecznej interwencji był bramkarz Polonii Burczy, jednak śliska piłka utrudniła mu skuteczną interwencję. Prowadzeniem 1:0 kończy się pierwsza część meczu.
Druga połowa miała podobny przebieg do pierwszej. Lekka przewaga gości nie przekładała się na sytuacje bramkowe.Grający z kontry gospodarze znowu jako pierwsi stworzyli sobie okazję bramkową. Indywidualne wejście Stefańskiego w pole karne zostało zakończone strzałem i skuteczną interwencją Burczego. 10 minut później kolejna kontra zielono-czerwonych. Podaniem od Stefańskiego tuz przed pole karne obsłużony zostaje Stosio. Niepilnowany, będący na wprost bramki maszewski napastnik decyduje się na strzał lewą nogą, który po raz kolejny skutecznie broni golkiper Polonii.
Od 65 minuty goście zdecydowanie przycisnęli, atakując praktycznie całym zespołem. Pierwsza groźna okazja Polonii miała miejsce w 70 minucie a strzał głową zawodnika Polonii instynktownie nad poprzeczką przeniósł Skorodyński. Podobna sytuacja miała miejsce 10 minut później. Wrzutka z prawej strony trafia do wbiegającego napastnika Polonii, którego strzał głową maszewski bramkarz paruje na poprzeczkę zaś przy próbie dobitki ponownie szybszy okazuje się golkiper Masovii. Te sytuacje zemściły się na gościach w 88 minucie, gdy po rzucie wolnym i rykoszecie w polu karnym powstaje zamieszanie, w którym to przytomnie zachowuje się Stefański zdobywając drugiego gola dla gospodarzy. W tej sytuacji poloniści reklamowali u arbitra faul na swoim bramkarzu, który jednak nie został uwzględniony. Ostatecznie Masovia pokonuje Polonię Płoty 2:0 na pewno nie będąc zespołem lepszym. Ale jak to pokazało także spotkanie sprzed tygodnia piłka nożna jest taką dyscypliną sportu , że nie zawsze zwycięża zespół lepszy.
Piłkarze Masovii Maszewo odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie pokonując na własnym boisku Polonię Płoty tym samym rehabilitując się z ubiegłotygodniową pechową porażkę w Chojnie. W sobotnim spotkaniu z powodu urazu nie wystąpił grający trener Piotr Rast, natomiast po dwóch meczach pauzy za czerwoną kartkę z ubiegłego sezonu do gry wrócił Konrad Winczewski.Zmianie uległo także ustawienie zespołu które wpłynąć miało na bardziej ofensywną grę zespołu. Od pierwszego gwizdka arbitra oba zespoły badały swoje możliwości grając trochę zachowawczo. Z upływem minut coraz lepiej w operowaniu piłką zaczęli sobie radzić piłkarze Polonii co nie przekładało się na stworzone sytuacje bramkowe. Tych za to gospodarze w pierwszej połowie stworzyli sobie co najmniej dwie.
