ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
paulinus
autor: chaseCzy mistrzostwa Polski potraktujesz ulgowo?

- Nie odpuszczę, bo w końcu medal mistrzostw świata do czegoś zobowiązuje. Na szczęście te zawody nie wiążą się z dużym stresem, ale i tak mogą być ciekawe, bo kandydatów do medali jest wielu.


Zdążyłeś nacieszyć się rodziną w czasie świąt?


- Tak. Tradycyjnie świętowałem w domu. Mogłem sobie trochę podjeść. Na zgrupowaniach jedzenie nie zawsze nam odpowiada, albo przestrzegając diety, sami coś sobie kupujemy. Moją mamę trochę to martwi, więc stwierdziła, że musi mnie przez ten czas podkarmić. Nie protestowałem.
Po mistrzostwach Polski trener da Wam upragnione wolne?


- Czekam na ten zasłużony urlop, ale pewnie będzie krótki. Niespełna dwa tygodnie. W tym czasie chcemy pojechać z Przemkiem w góry na snowboard. Może dołączy do nas ktoś jeszcze. Wybrałem aktywny sposób spędzania czasu wolnego, bo daje mi to dużą satysfakcję. To będzie okazja, żeby odetchnąć przez kilka dni od basenu.



Wróćmy do startu w Melbourne. Podobno już w trakcie przygotowań do MŚ trener Drozd nie szczędził Wam pochwał?



- Przygotowania były ciężkie, ale staraliśmy się wypracować najlepszą formę. Trener może nie zasypywał nas pochwałami, ale mówił, że pływamy na dobrym poziomie. Doceniam te słowa, bo nie tylko są nagrodą za dobrze wykonywaną pracę, ale pomagają przed startem. Dodają otuchy i pojawia się wiara w to, że treningi nie pójdą na marne.



Jak przetrwać ciągłe pobyty na zgrupowaniach?


- Przyzwyczaiłem się już do długich rozłąk z rodziną. Teraz nie przeszkadza mi to tak jak dawniej, ale mimo wszystko brakuje rodziny i przyjaciół. W końcu poza domem spędzam ok. 300 dni w roku. Poza tym w oczekiwaniu na start trudno znaleźć sobie jakąś odskocznię dla zabicia czasu i odwrócenia myśli od presji i wyniku. Każdemu pozostaje skupienie na wypoczynku między treningami.



Kiedy poczułeś atmosferę mistrzostw świata?


- Mistrzostwa są długie, więc chyba największe emocje były przed moim startem eliminacyjnym na koronnym dystansie. Wspólnie też śledziliśmy starty kolegów z reprezentacji i dużo radości dał nam pierwszy medal Otylii. Doping zależy trochę od mentalności danej nacji, więc czasami publiczność była za bardzo stateczna. Po australijskich kibicach było widać, że są zawiedzeni tym, że dali się wyprzedzić na własnym terenie perfekcyjnie przygotowanym Amerykanom, a na dodatek rozgoryczeni, bo słabo wypadł Grant Hackett, który jest symbolem australijskiego pływania i pełni funkcję kapitana drużyny. Trzeba jednak przyznać, że publiczność potrafiła też nagrodzić brawami innych uczestników. A ze swojego finałowego startu pamiętam tylko tyle, że na trybunach było naprawdę głośno.



Twój start na 400 m kraulem wypadł poniżej oczekiwań.


- Zakładaliśmy, że to ma być wyścig testowy, który sprawdziłby, na co mnie stać przed najważniejszym wyścigiem. Okazało się, że kompletnie nie wyszedł, bo liczyliśmy na czas w okolicach rekordu Artura Wojdata.



autor: chasePojawiły się obawy o występ na 1500 m?


- Dało mi to trochę do myślenia. Przyszły mi na myśl pytania w rodzaju: czy gdzieś nie popełniłem błędu, czy przygotowania nie pójdą w las, czy zdążę z formą? Szybko jednak pomyślałem, że na ME miałem podobny przypadek, a później było znacznie lepiej. Doszedłem do wniosku - zresztą wszyscy to powtarzali - żeby się tym nie przejmować, bo nerwy w niczym nie pomogą. Przygotowywałem się spokojnie. Wydaje mi się, że podczas tych wszystkich zawodów, w których brałem udział, nauczyłem się radzić sobie z psychiką.



Czekałeś tydzień na start.


- Miałem już podobne doświadczenia sprzed dwóch lat, z mistrzostw w Montrealu. Wiedziałem, że możliwe jest opanowanie stresu. Musiałem poszukać koncentracji, choć cała ekipa miała już wolne. Z drugiej strony dzięki temu, że wszyscy mieli już starty za sobą, zapanowało większe rozluźnienie i atmosfera nie była taka napięta jak wcześniej. Moim podstawowym zadaniem było skoncentrować się tylko na sobie. Ten sport ma to do siebie, że liczy się indywidualny wynik i trzeba troszczyć się o to, żeby samemu pokazać formę. Duże znaczenie miał też srebrny medal Przemka, który zrobił na mnie duże wrażenie. Presja trochę ze mnie spadła, a wzrosła motywacja. Pojawiło się przekonanie, że skoro trenowaliśmy w podobnym trybie i z zaangażowaniem, to dyspozycja jest na czas i nie może być źle.


Eliminacje nie zapowiadały sukcesu.


- Byłem zadowolony, bo czas był dosyć dobry. Trochę niepokoił styl. Nie popłynąłem tak, jakbym tego oczekiwał. Nie popłynąłem swoim tempem i się zmęczyłem. Po wyścigu miałem duże zakwaszenie.



Zastanawiałeś się wtedy, jak rozegrać finał?


- Po eliminacjach wiedziałem, że rozglądanie się dookoła na to, co robią rywale, może nie przynieść dobrego efektu. Dlatego postanowiłem, że popłynę swoim tempem, bo pływanie to przede wszystkim walka z samym sobą i przełamywanie własnych barier. Nie ma co naciskać, szarżować, bo coś może nie wyjść. Takie założenie nie zawiodło.



Przed startem najważniejsza była koncentracja?


- Tak, bo dyspozycję fizyczną wyrabia się wcześniej. Na zawodach można tylko zrobić wszystko, żeby w kulminacyjnym momencie się nie spalić. Mnie uspokoiła muzyka, której słuchałem tuż przed wyścigiem. Warto z kimś przed startem porozmawiać. Nie mamy akurat psychologa, więc pomógł mi doktor Śmigielski. Takie rozmowy bardzo się przydają, rozładowują napięcie, ale i uczą. Ważne, żeby rozmówca nie był osobą bezpośrednio związaną z pływaniem, wynikiem, oczekiwaniami, ale kimś, kto wie, jak uspokoić.



Koronacja...


- Szczerze mówiąc - za bardzo do mnie ten sukces jeszcze wtedy nie docierał. Byłem w szoku i odczucia, które wtedy mi towarzyszyły, były raczej prozaiczne. Radość z mistrzostwa była wielka, ale ja cieszyłem się z tego, że mam to już za sobą i minął okres związany z treningami i oczekiwaniem na ten najważniejszy w roku start. Myślałem też o tym, że w końcu będziemy mogli wypocząć, ale tylko trochę, bo determinacji w dalszych przygotowaniach na pewno nie zabraknie. Ten medal nie zaspokoił moich ambicji.



Zgotowano Wam mistrzowskie powitanie.


- Na lotnisku w Warszawie było bardzo oficjalnie, prawie sami dziennikarze. Dopiero powitanie w Szczecinie uświadomiło mi, że ludzie interesowali się tymi mistrzostwami. Wspólnie świętowaliśmy. Dużo było młodzieży ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego, a nad przygotowaniami czuwały panie nauczycielki. Zaskoczyło mnie, że tak dużo ludzi przyszło nas powitać. Cieszę się, że o nas pamiętają i kibicują. Dało się odczuć popularność. Szczecinianie nas kojarzą, bo czuję spojrzenia np. podczas zakupów. To miłe.



Łączysz uprawianie sportu ze studiami w IKF. Jak to wygląda w praktyce?


- Jest z tym sporo problemów. Mamy indywidualny tok nauczania, a niektórzy wykładowcy nas znają i starają się iść na rękę, chociaż nie wszyscy są tak wspaniałomyślni. Notatki pożyczają nam koledzy z liceum, którzy też wybrali te studia. Mimo pomocy wykładowców i znajomych jesteśmy daleko w tyle z materiałem. Będąc w Szczecinie, staramy się te zaległości nadrabiać, bo zaliczenia zajęć wymagają często fizycznej obecności. Ale nawet kiedy jestem w domu i ciężko trenuję, nie mam siły, by usiąść do nauki. Po treningu myśli się o tym, żeby odpocząć i uzupełnić węglowodany. Dlatego basen o wymiarach olimpijskich w Szczecinie znacznie ułatwiłby nam życie. Nie każdy może uprawiać sport na światowym poziomie, dlatego muszę wybrać coś kosztem czegoś i nie ukrywam, że teraz priorytetem dla mnie jest sport.



Jeśli 50-metrowy basen powstanie w Szczecinie, to raczej dla Twoich młodszych kolegów.


- Rozumiem, że są w takim wieku, że mogą mieć wątpliwości co do dalszej kariery. Ja też miałem taki moment, bo trudno było mi się przebić. Po ukończeniu gimnazjum planowałem pójść do liceum i porzucić pływanie. Na decyzję wpłynęły mistrzostwa Polski w Szczecinie, gdzie udało się zdobyć złoty medal. Może teraz basen nie jest niezbędnie konieczny najmłodszym rocznikom, ale pod kątem ich dalszego rozwoju wiele mógłby ułatwić. My o taki basen walczymy i nie czekamy, aż ktoś się nad nami zlituje. Sukces szczecinian na mistrzostwach świata powinien pobudzić nasze władze do działania.



Do igrzysk w Pekinie półtora roku...


- To dużo, a zarazem mało. Wiem, że będę musiał dużo pracować, żeby się jeszcze poprawić. To jest możliwe, bo czuję, że mam jeszcze zapas. Celem na pewno będzie poprawienie rekordu życiowego, a przecież jest też do pobicia rekord świata, który ma 6 lat. Wiele rzeczy mam jeszcze do poprawienia, np. siłę i wytrzymałość. Na mistrzostwach świata Amerykanie pokazali, że znacznie odbiegają, a dużo dał im sposób wykonywania nawrotów. Pojawiły się nowości, które można podpatrzyć i próbować ulepszać. Niestety nie każdy może mieć medal. Dlatego po cichu myślę o kolejnych startach, ale wolę nie bujać w obłokach i nie wyrywam się z zapowiedziami sukcesów. Najpierw na treningach muszę zrobić to, co do mnie należy.



Istnieje w Waszym życiu czas na życie prywatne?


- Kiedy jesteśmy w Szczecinie, staramy się znaleźć czas na rozrywkę i wyjść do kina czy kawiarni ze znajomymi. Większość naszego życia to zgrupowania, gdzie jesteśmy odcięci od rzeczywistości, w której żyją rówieśnicy. Pojawia się czasami żal, że nam niektóre przyjemności uciekają. Z uprawiania sportu płyną jednak inne korzyści, takie jak podróże. Wybraliśmy taką profesję, że musimy być gotowi na poświęcenia. Kiedyś będziemy z tego dumni.
źródło: Gazeta Wyborcza/ Natalia Jąder
 

multimedia
najnowsze multimedia





co ? gdzie ? kiedy ?
poprzedni kwiecień 2024 nastepny
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nd
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          
dzisiejsze newsy
inne/inne sporty: 2
koszykówka/PLK: 1
 
top komentarze
newsy:
4 » Ryszard Tarasiewicz now »
1 » Kosta Runjaić przestał  »
mecze:
17 » Myśla Dargomyśl-Dąb Dęb »
16 » Gavia Choszczno-Olimp Z »
13 » Polski Cukier Kluczevia »
11 » Ina Recz-Orzeł Bierzwni »
11 » Biali Sądów-Błękitni II »
11 » Orzeł Łoźnica-Sparta Gr »
10 » Wieża Postomino-Darłovi »
10 » KS Dzikowo-Wrzos Borne  »
10 » Jedność Tuczno-Drzewiar »
9 » Orzeł Wałcz-Chemik Poli »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 2
Bengoro emil123
gości: 2
statystyki portalu
• drużyn: 3129
• imprez: 151690
• newsów: 78119
• użytkowników: 81088
• komentarzy: 1173095
• zdjęć: 895700
• relacji: 40610
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies