Brązowy medalista mistrzostw Europy w Barcelonie, Przemysław Czerwiński nie zachłysnął się ubiegłorocznym sukcesem. Teraz stawia sobie kolejne cele.
Jesienią nasz tyczkarz zmienił stan cywilny. Ożenił się ze swoją ukraińską narzeczoną - Jewgienią. Spędzili dwa tygodnie na Dominikanie. Po powrocie do kraju Przemek od razu wziął się ostro do pracy. - Przyznam, że wydarzenia ostatnich miesięcy pozwoliły mi spojrzeć na niektóre sprawy z zupłnie innej perspektywy. Nie znaczy to oczywiście, że nie mam motywacji do dalszej pracy. Wprost przeciwnie! - zapewnia zawodnik MKL Szczecin, który niemal cały okres przygotowawczy spędzi w Spale. - W Spale jestem od początku grudnia i pozostanę tu do zakończenia sezonu halowego - mówi brązowy medalista ME w Barcelonie. - Szkoda, że nie mogę trenować w Szczecinie, ale tamtejsza hala nie nadaje się do skakania o tyczce. Można w niej zrobić rozbieg zaledwie z sześciu kroków, a ja potrzebuję trzy razy tyle. Mam żal, że przez parę ostatnich lat nie udało się przebudować tej hali w taki sposób, by służyła skoczkom o tyczce. A przecież w Szczecinie mieści się ośrodek szkolenia tyczkarzy! No cóż, w tej sytuacji musimy zimą trenować w Spale, z dala od domu. Na szczęście od czasu do czasu udaje się wprowadzić nieco urozmaicenia do treningowej monotonii. W okresie świątecznym pojechałem w okolice Muszyny na snowboard.
Sezon halowy Czerwiński rozpocznie 27 stycznia startem w mityngu w Chemnitz. - Lubię występy w hali, nie trzeba tu się oglądać na wiatr - tłumaczy zawodnik. - Zaplanowałem na tegoroczną zimę kilka występów, najważniejsze będą w Doniecku, Bydgoszczy, w spalskich mistrzostwach Polski oraz w paryskich mistrzostwach Europy. Mam nadzieję, że w Bydgoszczy podczas Pedro’s Cup będę miał okazję zmierzyć się z Australijczykiem Stevenem Hookerem.
A który z Europejczyków będzie najgroźniejszym rywalem Czerwińskiego w nadchodzącym sezonie halowym? - Oczywiście Francuz Renaud Lavillenie oraz Ukrainiec Robert Mazuryk. Chciałbym im się zrewanżować za mistrzostwa w Barcelonie, gdzie mnie wyprzedzili - śmieje się Przemek. - Do tego dochodzi jeszcze Niemiec Malte Mohr, który we wrześniu ubiegłego roku skoczył 5.90 podczas pokazowych zawodów. Łukasz Michalski i Mateusz Didenkow odpuszczają sezon halowy, więc zmierzę się z nimi dopiero latem. Po zakończeniu sezonu halowego Czerwiński wybiera się na zgrupowanie klimatyczne. - Na razie nie zdecydowaliśmy jeszcze z trenerem Kaliniczenką, czy będą to okolice Morza Czarnego, czy Wyspy Kanaryjskie. W jakiej formie będę w sezonie letnim? Na razie ciężko powiedzieć, ale chciałbym skakać bardzo wysoko - zakończył tyczkarz, którego dotychczasowe rekordy życiowe wynoszą 5.80 (stadion) i 5.82 (hala).
źródło: PZLA.pl
|
|