Zakończenie sezonu w hali polickiego Chemika można uznać za udane, mimo, że gospodynie trzeciej już potyczki z Treflem Sopot w ramach rywalizacji play-off przegrały. Faworytki do awansu po raz kolejny pokonały PSPS i po raz kolejny po tie-breaku.
Tak było już dwa razy tej wiosny. Najpierw w sezonie zasadniczym, kiedy policzanki poległy na wyjeździe i dwa tygodnie temu, w drugim meczu fazy play-off. Dziś szansa na wygranie była wyjątkowo duża, bo w ostatniej partii policzanki prowadziły już 7:4, by ostatecznie polec do 11. Znowu byłyśmy blisko i znowu seria własnych błędów zadecydowała o porażce na życzenie. Być może to wynik strachu przed tym, że z Treflem można wygrać. To się zdarzyło trzeci raz z rzędu. Gdybyśmy przegrały sportowo to wszystko byłoby w porządku, a po własnych błędach niestety to podwójnie boli - mówiła nieco rozgoryczona Katarzyna Ciesielska. Tym samym Chemik pożegnał się z marzeniami o PlusLidze Kobiet i zakończył sezon 2009/2010 na czwartym miejscu.
Cały sobotni mecz był wykładnią tego, co policzanki najczęściej prezentowały nam podczas kończącego się sezonu, a prezentowały odważną, pełną polotu, walki i emocji grę z momentami niezrozumiałych przestojów, a zatem strat punktów seriami przez własną nieskuteczność.
Po stronie gości bardzo dobrze w mecz weszły byłe siatkarki Piasta Szczecin - Marta Szymańska i Edyta Rzenno. Jedna jak i druga mocno zapracowały na prowadzenie 12:7 ich zespołu i dalszą niezłą postawę ekipy znad morza. Chemik walczył dzielnie, ale defensywna i trochę zbyt zachowawcza gra w ataku nie mogła przynieść nic dobrego. Pod koniec partii Mariusz Bujek wielokrotnie pobudzał swoje zawodniczki do większej agresywności na siatce, ale było za późno. Set zakończył się wynikiem 22:25. Zdecydowanie większą moc policzanki pokazywały od początku drugiej odsłony spektaklu. Mocne ataki i serwisy siały prawdziwe spustoszenie w szeregach zazwyczaj nieźle przyjmujących sopocianek. Efektowne akcje wyraźnie dodały animuszu zawodniczkom PSPS-u. Taki Chemik oglądaliśmy już wielokrotnie - rozluźniony, pewny siebie i skuteczny do bólu. Gospodynie wygrały 25:15, a droga do pokonania Trefla stała otworem - tak przynajmniej można było sądzić. Oczywiście nie oznaczało to przysłowiowego 'spacerku', bo Trefl potrafi wybić siatkówkę z głowy niejednej zawodniczce. Niestety dla policzanek podopieczne Edwarda Pawluna przypomniały sobie o tym już na początku kolejnego seta. Tym razem to Trefl uderzał bardzo mocno i celnie, a w polu zagrywki brylowała chociażby Tamara Kaliszuk. Bardzo szybko przyjezdne odjechały Chemikowi na 3:11. Mariusz Bujek kilkakrotnie interweniował, brał czasy, robił zmiany... i poskutkowało. Znakomity atak Ewy Kwiatkowskiej z szybkiej krótkiej na 9:16 dał nadzieje. Z akcji na akcje gospodynie poczynały sobie coraz lepiej, jakby znów na nowo się odradzały. Skuteczne ataki Justyny Raczyńskiej oraz najładniejszy as serwisowy w meczu (i chyba jeden z najlepszych w tym sezonie w wykonaniu środkowej, bo z rotacją wymierzony idealnie w narożnik pola gry rywalek) zbliżyły Chemik na jedno oczko! Kiedy wszyscy kibice uwierzyli w wygraną po takim pościgu, znowu byliśmy świadkami przestoju w grze PSPS-u. Najpierw w taśmę zaserwowała Kwiatkowska, a z kolejnej, najdłuższej w secie akcji zwycięsko wyszły przyjezdne po wykończeniu Eweliny Toporek. Kolejne punkty na konto Trefla wpadały już łatwo i skończyło się na zdobyczy 19 punktów Chemika. Czwarty set od początku do końca był bardzo wyrównany. Drużyny zdobywały punkty na zmianę prezentując dobry poziom siatkówki. O losach meczu musiała więc zadecydował sama końcówka. Na większe jak jednopunktowe prowadzenie wyprowadziła Chemika w ważnym momencie Katarzyna Graczyk zagrywką. Najpierw zrobiło się 22:20, a po chwili 23:20. Międzyczasie policzanki zaliczyły jedną taśmę po zagrywce i... asa Aleksandry Kruk z Sopotu. Nie przeszkodziło to jednak w dokończeniu dzieła przez Natalię Matusz atakiem z lewego skrzydła i w kolejnej akcji sprytnym obiciem bloku rywalek. Skończyło się 25:23. W trzecim z rzędu tie-breaku w spotkaniach z Treflem Chemik miał się w końcu odgryźć rywalowi i początek wskazywał, że tak się właśnie stanie. Policzanki wyglądały na pewne swego, kiedy bez większych problemów doprowadziły do stanu 7:4. Niestety od tego momentu ataki Justyny Raczyńskiej i Moniki Bryczkowskiej wędrowały albo w siatkę albo za linie pola gry, w związku z czym rywalki szybko dogoniły i przegoniły gospodynie. Z wyniku 8:12 ciężko już było ugrać więcej, jak te 11 punktów, które ostatecznie pojawiły się po stronie Chemika. Radość z takiego obrotu sytuacji po stronie przyjezdnych była ogromna, bo dzisiaj Trefl musiał włożyć wiele zdrowia, by przejść Chemika. Po spotkaniu zawodniczki podziękowały swoim wiernym kibicom za wsparcie w całym sezonie i pożegnały się na dobre kilka miesięcy, a jak te minione na gorąco oceniła rozgrywająca Katarzyna Ciesielska? - Ogólnie jesteśmy zadowolone z całego sezonu, ale niedosyt jest, bo znowu spora ilość własnych błędów doprowadziła do tego, że przegrałyśmy trzeciego tie-breaka z Treflem. Myślałyśmy, że do trzech razy sztuka, ale jednak się nie udało i pozostałyśmy na czwartym miejscu w tabeli. Po takim spotkaniu nie wiem czy trener da nam wolne, w każdym bądź razie czeka nas okres roztrenowania, a później taki monotonny czas na nadrabianie braków jakie mamy w oczekiwaniu na kolejny sezon.
źródło: własne
|
|