Gryf Szczecin udanie zakończył rundę jesienną sezonu 2009/2010 i po przedostatniej kolejce (w ostatniej kolejce pauzuje) z dorobkiem 21 punktów plasuje się na niezagrożonej pozycji lidera. Wczoraj przyszło zmagać się szczeciniankom z drużyną Victorii Sianów, która od początku sezonu plasowała się w czołówce naszej ligi. Jednak na boisku bliskości w tabeli tych drużyn widać nie było, a Gryfitki przez cały mecz musiały przebijać się, niemal w dosłownym tego słowa znaczeniu, przez zespół gospodyń ustawiony na 20 metrze przed swoją bramką.

Mecz rozpoczął się od nerwowych prób ataków ze strony Gryfa, a próbami długich piłek ze strony Victorii. Z biegiem czasu gra uspokajała się, a Gryf powoli zamykał zespół gospodyń na ich połowie. Pierwsza sytuacja dla Gryfa miała miejsce po 15 minutach gry, gdy w środku pola dobrze zagrała odpowiednio Barlewicz, Zdunek, prostopadłe zagranie do Legęć, ale ta oddała zbyt lekki strzał. Mogła podawać jeszcze do wbiegającej w pole karne Barlage, która była chyba na lepszej pozycji. I to był ostatni akcent, jaki na boisku zaznaczyła Legęć, chwilę później w wyskoku do piłki - popchnięta, źle upadła na grząską murawę i ze skręconym stawem skokowym musiała opuścić boisko. - Dobrze, że to zdarzyło się na koniec rundy. - mówiła później szczecinianka, pokazując opuchniętą i siną kostkę.

Gryf konsekwentnie prowadził grę na połowie gospodyń, ale na dość krótkim boisku skumulowanie 20 zawodniczek, wiąże się z cudem przedostania się pod bramkę. Trener Mariusz Misiura raz po raz kazał swoim podopiecznym rozszerzać grę. W akcje ofensywne włączały się Piekarz i Anita Piotrowska, starając się wyciągnąć Victorię.
Jak nie da się z bliska, trzeba z daleka. Siwińska wprowadzając piłkę ze środka pola uderzyła z 25 metrów pod poprzeczkę, zmuszając do błędu bramkarkę gospodyń. Przesunięcie Joli do środka pola ożywiło grę Gryfa. Do przerwy było jednak dla Gryfa.

Druga połowa to ciągłe rozgrywanie piłki na połowie przeciwnika. Gdyby mieć możliwość procentowego określenia posiadania piłki, nikt na stadionie nie miałby wątpliwości, że byłaby to ogromna przepaść. Bezrobotna Szymańska, mogła ze spokojem wychodzić do środka połowy Gryfa, krzycząc na koleżanki z zespołu by czasem jej podały. Jedyne zagrożenie, które stworzyła Victoria udało się zażegnać w polu karnym. Gryf mimo przygniatającej przewagi walił głową w mur. W końcu jednak się udało. Tym razem na strzał z dystansu zdecydowała się Anita Piotrowska. Uderzenie z 30 metrów leciało wprost do bramki, piłka odbiła się jeszcze od słupka i mamy bramkę na 2:0 dla Gryfa. Chwilę później szczecinianka ponownie zdecydowała się na uderzenie, tym razem jednak bramkarka gospodyń sparowała piłkę. Była tam jednak Patrycja Salwa, która najpierw piętą a potem już do pustej bramki skierowała futbolówkę. Kibice ze Szczecina domagali się kolejnej bramki. I tak rzut rożny egzekwowany przez Barlewicz, która wcześniej sama próbowała szczęścia w strzałach, leci wprost na nogę Piekarz. Lubiąca stałe fragmenty gry Piekarz trafia do siatki. Jeszcze jedną sytuację miała Barlage, ale cały mecz pilnowana przez trzy piłkarki zespołu przeciwnego nie zdołała podwyższyć wyniku.
Gryf udanie kończy rundę rewanżową, wygrywając 4:0 na wyjeździe i zapewniając sobie tym samym spokojną zimę.

Gryf: Szymańska, Piekarz, Siwińska, Pałaszewska, Piotrowska A.(Drozdowska), Barlewicz, Zdunek, Silkowska (Piotrowska J.), Kornacka (Kamińska K.), Legęć (Salwa), Barlage

źródło: tkkf.domenomania.pl