Rozmowa z Markiem Kolbowiczem, wioślarskim mistrzem świata.
Telewidzowie oglądali pana taneczne popisy na Balu Mistrzów Sportu w Warszawie. Czy już doszedł Pan do siebie po tej imprezie? - Taniec to dla mnie jedna z form treningu. Na wypoczynek nie było czasu. Niemal z biegu pojechałem na obóz kadry narodowej do Szklarskiej Poręby. W planie biegi na nartach ale aura sprawiła swoje i nic z tego nie wyszło. Za to dużo czasu spędziliśmy na siłowni i na sali gdzie graliśmy w koszykówkę. A co robi pan teraz w Szczecinie? - Trochę wcześniej się zwolniłem z obozu aby wypełnić na uczelni obowiązki. Jestem pracownikiem naukowym Instytutu Kultury Fizycznej i musiałem zająć się studentami. Przecież jest sesja.
Na kolejne zgrupowanie kadra wybiera się za granicę.
- Jedziemy na trzy tygodnie do hiszpańskiej Sierra Nevada. Tu także będziemy pracowali nad motoryką. A kiedy trening na wodzie? - Pod koniec marca jedziemy do Portugalii i tam będzie trening specjalistyczny. Pierwszy sprawdzian formy to udział w kwietniowych regatach długodystansowych w Warszawie, później udział w regatach kwalifikacyjnych kadry na torze na Malcie pod Poznaniem. Najważniejsza impreza w tym roku? - Mistrzostwa świata w Monachium. Nie ukrywam, że marzy nam się trzeci z rzędu złoty medal. Poza tym będą to kwalifikacje olimpijskie.
źródło: gs24.pl, Janusz Kaźmierczak
|
|