Rosjanin, Białorusinka i Ukrainiec wygrywali w szczecińskim turnieju tenisowym dla juniorów Magnolia Cup. Honor polskiego tenisa obroniły Paula Kania, Sandra Zaniewska, które wygrały grę deblową. W zakończonym w niedzielę na krytych kortach przy ul. Dąbskiej turnieju tenisowym do lat 18 główne role odgrywali tenisiści i tenisistki zza naszej wschodniej granicy. W finale singla dziewcząt spotkały się dwie Białorusinki Wiktoria Yemialyanava i Maria Meliuk. Obie w półfinale pokonały polskie tenisistki. Wiktoria i Maria znają się dobrze, nic więc dziwnego, że zanosiło się na długie spotkanie. I trwało prawie dwie godziny, a zakończyło się zwycięstwem Wiktorii Yemialyanavy 7:5, 7:5.
W tym samym czasie, na korcie obok, o zwycięstwo w Magnolia Cup walczyli chłopcy. Niewysoki i szczupły Rosjanin Alexey Golovachev zadziwiał siłą serwisów. Kilkakrotnie Polak Szymon Tatarczyk, turniejowa jedynka i obecnie siódmy junior w kraju, był zupełnie bezradny. Pierwszego seta przegrał po walce dopiero w tie-breaku. Jednak w drugim secie powietrze zupełnie z niego uszło. - Zabrakło koncentracji i woli walki do końca - skwitował porażkę w drugim secie 2:6 i w cały meczu 17-letni Szymon. Mimo to gdynianin był - obok swojego kolegi, szczecinianina Bartłomieja Fedyny - tym zawodnikiem, z którym Rosjanin musiał mocno powalczyć o zwycięstwo. - Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, bo w pierwszym secie przeciwnik grał bardzo dobrze - mówił po zwycięstwie Golovachev.
Zacięty mecz Fedyny (w drugiej rundzie) był jedynym widocznym akcentem w wykonaniu szczecińskich tenisistów. W turnieju głównym chłopców zagrała ich trójka, choć dwójka z nich dostała się do turnieju dzięki dzikim kartom i swój występ zakończyła już pierwszej rundzie. Wśród dziewcząt w turnieju głównym nie zagrał żadna nasza zawodniczka. W grze deblowej znów zwycięstwo Rosjanina w parze z tenisistą z Ukrainy, a wśród dziewcząt wygrały Polki Paula Kania - Sandra Zaniewska, które pokonały parę z Czech. - Mam nadzieję, że niedługo będziemy Was oglądali na tych samych kortach, ale w Australii - mówił na zakończenie turnieju Janusz Korzeniewicz, dyrektor turnieju. Porównanie nie było przypadkowe. Korty na których trwa teraz wielkoszlemowy Australian Open i te, na których grali juniorzy, to dokładnie taki sam typ nawierzchni. Nawet kolor się zgadza - ciemnozielony. Nic więc dziwnego, że w holu hali przy ul. Dąbskiej na wielkim plazmowym telewizorze cały czas nadawana była transmisja z rozgrywek z Melbourne. Kto czekał na swoje gry, podpatrywał światową czołówkę.
źródło: gazeta.pl/Aleksandra Warska
|
|