Ma na to szanse aż sześć szczecińskich klubów, które złożyły wnioski do Wydziału Sportu o umorzenie ich zadłużenia względem miasta. Dwa inne będą musiały jeszcze poczekać na dobrą wiadomość.


Duża część szczecińskich klubów jest w kiepskiej kondycji finansowej. Długi ciągną się za nimi od wielu lat, a ma to najczęściej związek z korzystaniem z miejskich obiektów sportowych czy też długami wobec byłych zawodników. Zadłużenie było główną przyczyną bankructwa m.in. Pogoni, Morza czy STK Szczecin.

Pomysłem poprzednich władz na pomoc dla klubów było ich oddłużenie względem miasta. Optował za tym pomysłem wiceprezydent Zbigniew Zalewski, który przekonał do niego radnych. Sprawę pilotował Wydział Sportu Urzędu Miasta.


- Suma zadłużenia wszystkich klubów to kilkaset tysięcy złotych, których i tak gmina nie może ściągnąć. Klubów po prostu nie stać na spłacenie zaległości są one dla nich wiecznym balastem - argumentował Marcin Pracz, dyrektor wydziału.



Do dziś abolicją nie został objęty żaden klub, choć chętni są.



- Wpłynęło do nas osiem wniosków - przyznaje Pracz. - Są spore szanse, że procedura oddłużenia sześciu z nich zakończy się jeszcze w styczniu.


W tej szóstce jest np. stowarzyszenie MKS Pogoń, Sztorm, MKL czy Morze-Bałtyk.


- Dokumenty były dobrze przygotowane, a nam zależy, by teraz sprawy nie przedłużać, bo przecież odsetki od długów rosną - wyjaśnia dyrektor.



Jeszcze w styczniu stosowny wniosek o oddłużenie ma trafić na biurko prezydenta Piotra Krzystka. Ten nie powinien robić problemów z podpisem, bo w kampanii prezydenckiej deklarował chęć pomocy.



Kłopot jest z dwoma klubami: Łącznościowcem i Miejskim Klubem Pływackim. - Ich zadłużenie przekroczyło kwotę 100 tys. euro, który kluby mogą uzyskać z pomocy publicznej w ciągu trzech lat - wyjaśnia dyr. Pracz. - Po prostu długi są za duże i Łącznościowiec i MKP nie mogą skorzystać na razie z abolicji. Potrzebujemy opinii prawników, co dalej możemy robić.


Za Łącznościowcem ciągną się długi z dzierżawy hotelu. Umowa skończyła się przed dwoma laty, ale klub w dalszym ciągu go administruje. Działacze twierdzą, że większa część zadłużenia jest naliczona wirtualnie, miasto przedstawiło różne ekspertyzy prawne i sprawa się nie zakończyła. MKP ma za to kłopot z długami za dzierżawę basenu w SDS.



Zdecydowanie bardziej skomplikowana jest sprawa Łącznościowca. Możliwe są trzy scenariusze:

• odebranie hotelu od klubu, co mogłoby wiązać się z procesem sądowym i sporymi kosztami, a tych miasto nie chce ponosić;
  
  
• prawnicy miasta i klubu wyliczają faktyczny dług. Łącznościowiec go płaci i podpisuje nową umowę dzierżawy;
  
  
• miasto od razu umarza dług i podpisuje nową umowę.
  

Co dalej? Do końca stycznia podejmiemy decyzję. Zdaję sobie sprawę z wirtualnego czynszu Łącznościowca, który jest obecnie naliczany i klub ma kłopoty. Chcę pomóc i jakoś wyjaśnić tę kwestię - deklaruje szef Wydziału Sportu.



Plan Zalewskiego



Pomysł na pomoc klubom przez ich oddłużenie nie wszystkim działaczom się spodobał. Najbardziej krytykował go prezes Pogoni SSA Krzysztof Waszak. Pogoń SSA zadłużona nie jest. Chodziło m.in. o dzierżawę hotelu Maxim. - Hotel od kilku lat dzierżawi Łącznościowiec i od dawna nie płaci za to miastu. Władze Szczecina wspaniałomyślnie postanowiły umorzyć długi i przedłużyć dzierżawę hotelu. Nasze prośby zupełnie zbagatelizowano. Wygląda na to, że my też nie powinniśmy płacić za dzierżawę stadionu i liczyć na to, że za parę lat obejmie nas abolicja - tłumaczył Waszak.



O skorzystanie z abolicji zabiegało za to stowarzyszenie MKS Pogoń, którego prezesem jest... Waszak. Do końca tego miesiąca stowarzyszenie powinno być zwolnione z obowiązku zwrotu długów za korzystanie z miejskich obiektów.

źródło: Gazeta.pl, Jakub Lisowski