Zamiłowanie do wyścigów 'wyssał z mlekiem matki' Małgorzaty Serbin. Interesują go kobiety i samochody. Pierwszy raz po torze jechał w wieku 11 lat i złapał bakcyla. Choć nie ma jeszcze 20 lat walczy o swoje marzenia. W tej walce wspiera go rodzina. Jakub Litwin - szczeciński kierowca wyścigowy opowiada o radościach i bolączkach tej pięknej dyscypliny sportowej.
Skąd u Pana zamiłowania motoryzacyjne? -Jest to kontynuacja rodzinnych tradycji wyścigowych. Gosia Serbin, moja mama, jest 7-krotnym Mistrzem Polski w wyścigach samochodowych.
Gdzie i kiedy zdobywał Pan swoje pierwsze szlify w tym sporcie?
-Moja przygoda z tym sportem zaczęła się już w 'kołysce'. Od zawsze jeździłem na wyścigi oglądać mamę w akcji. Ona uczyła mnie prawidłowych nawyków prowadzenia samochodu. Wiele jej zawdzięczam. Pierwszy raz po torze wyścigowym jechałem w wieku 11 lat. Moim nauczycielem jest znany w całym światku wyścigowym jako 'Profesor', Zbigniew Szwagierczak wielokrotny Mistrz Polski. Co jest najbardziej fascynującego w tej dyscyplinie? -Myślę, że przede wszystkim bezpośrednia rywalizacja z przeciwnikiem na torze a także adrenalina jaka temu towarzyszy. Mogę powiedzieć jedynie, że jest to moje ulubione uzależnienie. Choroba na którą nie ma lekarstwa. Jak już się raz spróbuje to nie ma odwrotu. Co jest największą bolączką zawodnika? -Każdy zawodnik zmaga się z większym lub mniejszym stresem. Podczas rywalizacji, kiedy w bezpośredniej walce, na zawodniku wywierana jest presja i w konsekwencji może on popełnić błąd. To jest ten cały urok. Trzeba umieć temu sprostać. Jak rodzina zapatruje się na Pana starty? -Rodzina mnie wspiera, oraz kibicuje mi. Brak toru wyścigowego w mieście bardzo przeszkadza w treningach? -Niewątpliwie brak toru wyścigowego z prawdziwego zdarzenia jest sporym utrudnieniem. Wiąże się to z częstymi wyjazdami do Poznania na treningi, bo tam najbliżej znajduje się tor. W tym roku uzyskał Pan licencję i stawia swoje pierwsze kroki w Kia Lotos Cup. Planuje Pan rozwijać się w tym kierunku, czy na razie jest to tylko dobra zabawa, a jak będzie dobry wynik pod koniec sezonu to będą starty w kolejnych latach? -W tym momencie spełnia się moje największe marzenie. Od początku traktuje to bardzo profesjonalnie i zamierzam walczyć w przyszłości o jak najwyższe cele. Jednak wiele zależy od tego czy uda znaleźć się sponsora strategicznego, który opłaciłby moje starty, gdyż są to spore pieniądze, ale myślę ze warto. Jakie są koszty takiego startu i czy w Szczecinie łatwo jest znaleźć sponsorów? -Jeden start to koszt kilku tysięcy złotych. Prawdę mówiąc dopiero zaczynam szukać sponsorów, więc każda nawet najmniejsza pomoc jest bardzo mile widziana. Czego najlepiej życzyć przed pierwszym startem? Mój pierwszy start mam już za sobą. W ten weekend w debiucie zająłem 8 i wysokie 6 miejsce. Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów na torze
źródło: własne
|
|