We wczorajszym spotkaniu walcząca o utrzymanie Sława Sławno podejmowała na własnym obiekcie outsidera tabeli drużynę Orląt Reda. Sławianie pewnie ograli gości z Redy 4:1 do przerwy 2:1. Głównym aktorem tego spotkania był Moses Molongo, który zdobył dla Sławy trzy bramki. Wynik mógł być jeszcze wyższy lecz gospodarze nie wykorzystali dogodnych sytuacji w tym rzutu karnego, który wykonywał Molongo.
Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla gospodarzy. W swojej pierwszej akcji zdobyli już bramkę. Zdobywcą bramki w 1 minucie po asyście Husejki, był Molongo. Po zdobyciu bramki gospodarze cofnęli się do defensywy szukając swoich okazji z kontr. W 11 minucie kolejna akcja Husejko - Molongo i Kameruńczyk z 12 metrów pakuje piłkę w siatce.
Po takim początku mogło wydawać się, że Sława wygra bardzo wysoko. Kolejne setki marnowali Feliński i Hładoniuk. Taka gra nieco uśpiła gospodarzy i zamiast bramki na 3:0 dla Sławy, goście zdobyli kontaktową bramkę. Fatalny błąd w popełnili Pelikan i Kalkowski, którzy stracili pilkę na wysokości pola karnego co wykorzystał w 34 minucie Hening. Po stracie bramki gospodarze zupełnie się pogubili, a Orlęta dążyły do wyrównania. Pod bramka strzeżoną przez Piotra Kaźmierczaka raz po raz był 'kocioł'. W 36 minucie gospodarze w ostatniej chwili wybili piłkę zmierzającą do bramki uderzoną przez Olufemie. Następnie goście trafili w słupek. W 40 minucie dobrej okazji na remis nie wykorzystał także Dworniak, który minął dwóch obrońców, lecz uderzył nad poprzeczką. Gospodarze dopiero w końcówce spotkania weszli na dobre tory. W 42 minucie wchodzący w pole karne Zejglic został sfaulowany i sędzia bez wahanie wskazał 'wapno'. Do piłki podszedł Molongo, który raczy się nie mylić w takich momentach poza tym mógł skompletować hat-tricka klasycznego. Popularny 'Mozi' uderzył zbyt przejrzyście jego intencje wyczuł Ryband i obronił strzał. Wynik do przerwy nie uległ zmianie 2:1 dla gospodarzy
Pierwsze piętnaście minut drugiej połowy to akcje z jednej i drugiej strony. Goście byli bardzo groźnie ze stałych fragmentów gry. Natomiast w Sławie aktywny był Husejko, który w 47 minucie główkował, a Ryband przeniósł piłkę nad poprzeczka. Od 60 minuty zarysowała się zdecydowana przewaga Sławy. Zaraz po wejściu w 63 minucie groźnie uderzał wprowadzony na boisko Nowak. Dwie minuty później Hładoniuk uderzył obok słupka. Następne akcje to popis umiejętności Husejki. Najpierw posłał piłkę obok bramki, później trafił w słupek, by w końcu w 75 minucie umieścić piłkę w siatce. Wynik spotkania 3:1 dl Sławy. Gospodarze nie odpuszczali grali swoje, natomiast goście zamknęli się na swojej połowie. W 82 minucie Hładoniuk uderzył w poprzeczkę. Chwilę później w 83 minucie na rajd spod swojej bramki zdecydował się obrońca Sławy, Maciej Stańczyk. Przebiegł całe boisko i ostro dośrodkował, a rozgrywający we wczorajszym dniu znakomite zawody Molongo przyłożyl nogę i ustalił wynik spotkania na 4:1 dla Sławy. W samej końcówce 85 minuta ten sam piłkarz nie wykorzystał okazji sam na sam i przegrał z Rybandem. W sobotę Sławę czeka ciężki pojedynek. Zagrają z 'królową' remisów rundy wiosennej Bytovia Bytów, która nie przegrała jeszcze tej wiosny.
źródło: własne/Głos Koszaliński
|
|