![]() ![]() Rozmowa z trenerem Morza Bałtyk Zdzisławem Gogolem. Szczeciński szkoleniowiec na łamach Gazety Wyborczej opowiada o przygotowaniach do play-offów oraz o ewentualnych szansach na awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Jednym z elementów przygotowań do spotkań z Victorią były sparingi z drugoligowym Fartem Kielce (2:3, 1:3). Jest pan zadowolony z tych sprawdzianów? Jestem, szczególnie z gry podstawowych zawodników. Uważam, że wytrzymali napór Farta, który narzucił bardzo ostre warunki gry, szczególnie jeśli chodzi o zagrywkę i grę w bloku. Siatkarze z Kielc serwowali bardzo skutecznie i szczególnie nasz libero Łukasz Cichosz miał problemy z przyjęciem ich zagrywek. Ciężko było nam się pozbierać, ale chłopakom udało się tę sytuację opanować i wygrać drugiego oraz trzeciego seta w pierwszym meczu. Później wprowadziłem na parkiet drugą grupę, która miała pokazać swoją najlepszą dyspozycję, aby można było ich desygnować do gry w najważniejszych spotkaniach.
Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej praktycznie mogliście sobie wybrać rywala, z którym zmierzycie się w play-offach. Czy nie opłacało się przegrać w Sulechowie 0:3, aby właśnie z Orionem zagrać w dalszej fazie rozgrywek?
- Do Sulechowa jechaliśmy z takim założeniem, że zagramy zespołem drugoplanowym. Zdecydowałem, że dam odpocząć podstawowym zawodnikom, aby weszli w mocniejszy trening. Rezerwowy skład miał walczyć w Sulechowie o zwycięstwo, bo nie mogłem chłopakom powiedzieć, że mają przegrać. Zdołali wygrać jednego seta, co sprawiło, że zagramy z ekipą z Wałbrzycha. Zapewniam, że choć jest to trudniejszy dla nas przeciwnik, to damy z siebie wszystko. Będziemy walczyć z każdą drużyną, która stanie po drugiej stronie siatki. Może faktycznie grałoby się nam lepiej z Sulechowem, ale ten zespół nie chciał zmierzyć się z nami. Woli walczyć z liderem z Piły. Dla nas nie jest to najgorsze rozwiązanie. Jeśli przejdziemy Victorię, a Orion pokona Jokera, to z Sulechowem zagramy o mistrzostwo naszej grupy II ligi. Jakie są najmocniejsze strony wałbrzyszan? - Drużyna z Wałbrzycha cechuje się bardzo dobrym przyjęciem, solidną grą w obronie, zdecydowanie lepszą od naszej, niezłym rozegraniem. Generalnie te trzy elementy są wiodącymi elementami tego zespołu. Mają solidnego zawodnika na przyjęciu - Australijczyka Johna Dekkera, drugi przyjmujący Piotr Wierzbicki również prezentuje się dobrze. Niezły jest też atakujący Krzysztof Zdrzałka, który w meczu w Rewalu zrobił nam najwięcej krzywdy i zdobył dużo punktów dla swojej drużyny. Myślę, że jest to zespół, który ma słabsze strony, ale generalnie prezentował się bardzo pozytywnie, zwłaszcza w ostatnich spotkaniach, w których odnosił same zwycięstwa. Pierwszy mecz z Victorią 28 lutego w Szczecinie. Jak zamierzacie wykorzystać ten okres? - Przez ostatnie dwa tygodnie pracowaliśmy bardzo ciężko. Chłopcy mieli po trzy siłownie, teraz zejdziemy na dwie. W treningach pojawi się więcej taktyki, a mniej elementów motorycznych i wytrzymałościowych. Będziemy starać się bardziej zgrywać poszczególne formacje z rozgrywającymi i ustalać taktykę pod zespół Victorii. Z jakimi nadziejami podchodzicie do play-offów? - Z optymizmem. My swoje główne zadanie w tym sezonie już wykonaliśmy. Teraz chcemy zrobić coś ponad normę, chcemy coś ugrać w play-offach, aby zajść jak najwyżej. Chcemy wygrać z Wałbrzychem i rywalizować o pierwsze miejsce w grupie z lepszym z pary Joker - Orion. Jeśli nadarzy się okazja gry o I ligę, to na pewno podejmiemy wyzwanie i będziemy walczyć. Wiem, że wielu kibiców wręcz domaga się naszego awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Trzeba jednak mocno stąpać po ziemi, być realistą i otwarcie powiedzieć, że ten zespół nie jest jeszcze gotowy do gry w I lidze, mimo że cały czas ciężko pracuje i się rozwija. Ten szybki awans może być przeszkodą dla tej drużyny, ale jeśli pojawi się szansa, to na pewno z niej skorzystamy. Nie obawia się pan, że presja sparaliżuje siatkarzy w meczach o dużą stawkę? - Nie, ponieważ ani ja, ani nikt inny w klubie na zawodników nie wywiera żadnej presji, że mają awansować do wyższej klasy rozgrywkowej. Mamy młody zespół i wiem, że gdybym na nich wywierał presję, to byłoby jeszcze gorzej, bo mogliby się spalić. Oni wcale nie muszą wywalczyć awansu do I ligi, oni mają przede wszystkim jak najlepiej grać, czyli wyjść na boisko i pokazać swoje umiejętności, możliwości oraz grę na wysokim poziomie. Czy klub jest gotowy pod względem finansowo-organizacyjnym na awans do I ligi? - Ostatnio zapytałem się pana Roberta Szycha, dyrektora wydziału sportu i turystyki w Urzędzie Miasta, czy w przypadku awansu miasto wesprze finansowo zespół. Nie powiedział 'nie'. Klub organizacyjnie ma trochę do zrobienia, ale generalnie jest przygotowany na to, żeby grać w I lidze. Wiadomo, że trzeba jeszcze poprawić wiele elementów, które są związane z rywalizacją na tym poziomie rozgrywkowym. Jednak bez wsparcia finansowego, logistycznego będzie to utrudnione i właściwie skazane na porażkę. Pomoc musi być zdecydowanie mocniejsza niż do tej pory. Powinna ona płynąć nie tylko ze strony miasta, ale także od sponsorów oraz ludzi, którzy żyją siatkówką w Szczecinie. Rozmawiał Radosław Nowicki.
źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin
|
|