W miniony weekend I-ligowe siatkarki zakończyły pierwszą rundę spotkań. Zarówno drużyny Chemika, jak i Piasta w ostatniej tegorocznej kolejce spotkań odniosły zwycięstwa. Jednak przed nimi jeszcze wiele spotkań, które jeśli w końcowym rozrachunku mają Piastowi zapewnić powrót do ekstraklasy, a Chemikowi utrzymanie w lidze, trzeba rozstrzygnąć na swoją korzyść.
Piast krótko, bo zaledwie jeden sezon grał w ekstraklasie. Degradacja do I ligi spowodowała, że z klubu odeszło kilka doświadczonych zawodniczek, a w ich miejsce sprowadzono młode i niezbyt ograne w I lidze siatkarki. Mimo to ówczesny szkoleniowiec Jerzy Taczała twierdził, że nowe zawodniczki nie tylko nie osłabią zespołu, ale z nimi drużyna będzie jeszcze lepsza i skutecznie powalczy o awans. Jednak dotkliwe porażki (0:3) z zespołami z czołówki ligi Wisłą Kraków i MMKS Dąbrowa Górnicza oraz przegrana (2:3) z ligowym średniakiem KSZO Ostrowiec tych słów nie potwierdziły. Mimo że zespół Taczały w pozostałych spotkaniach wyraźnie wygrywał i nadal utrzymywał kontakt z najlepszymi drużynami w tabeli, to jednak ryzyko kolejnych porażek z faworytami było zbyt duże. Dlatego pod koniec rundy na zmiany zdecydował się prezes klubu.
- Pewne roszady były konieczne - mówi prezes Piasta, Andrzej Kulbiej. - Aby zespół mógł dalej liczyć się w walce o awans, musi poprawić swoją grę i zacząć wygrywać z najlepszymi. Nie sądzę, by było to możliwe, jeśli trenerem nadal byłby Jerzy Taczała. Nowym szkoleniowcem został Ireneusz Kłos, który do niedawna prowadził kobiecą reprezentację. Działacze oczekują, że zmiana ta pozytywnie wpłynie na grę szczecinianek. Nie sposób po tygodniu ocenić, czy zmiana przyniosła drużynie oczekiwane rezultaty tym bardziej, że zwycięski debiut Kłosa przypadł na mecz z przedostatnią drużyną w lidze. Plan minimum osiągnął Chemik. Policki beniaminek na półmetku rozgrywek zajął miejsce w środku ligowej stawki. Siódma pozycja i bezpieczna przewaga nad strefą spadkową sprawiają, że w przerwie zimowej do żadnych nerwowych posunięć w Policach dojść nie powinno. - Moje zawodniczki przede wszystkim mają zdobyć jak najwięcej ligowego doświadczenia - mówi Mariusz Bujek, trener policzanek - Nikt nie wymaga, by każdy mecz wygrywały, chociaż cieszy mnie ich ambitna gra. Z takim podejściem do swoich obowiązków dziewczyny sprawią jeszcze wiele niespodzianek. Przed drużynami blisko trzy tygodnie przerwy, a najbliższe mecze o ligowe punkty siatkarki rozegrają w pierwszy weekend 2007 roku.
źródło: Kurier Szczeciński
|
|