Rozmowa z Mirosławem Drozdem, trenerem zawodników Miejskiego Klubu Pływackiego.


Spodziewał się pan takich rezultatów swoich podopiecznych podczas minionych mistrzostw Europy?

- Trenerzy nieco inaczej podchodzą do startu swoich zawodników na imprezach, aniżeli kibice, czy media – dla nas medale nie są najważniejsze. Liczyłem na to, że wszyscy z tej trójki będą wstanie poprawić swoje rekordy życiowe. Chociaż, co tu kryć po cichu marzyłem, że zdobędą medale.

Pana pływacy powoli zaliczani są do światowej czołówki, stają się coraz bardziej popularni. Czy ten rozgłos jakoś ich zmieni?

- Popularność ma wiele odcieni. Z jednej strony miło jest być znanym, lubianym. Można jednak również wpaść w samozachwyt i zacząć przeceniać swoje możliwości, a to jest zgubne. Na szczęście nie zauważyłem, by Kasia, Przemek czy Mateusz zaczęli kroczyć w złą stronę, by poczuli w głowach ”wodę sodową”… Wręcz przeciwnie: myślę, że mają świadomość, iż swoją postawą mogą przyczynić się do zwiększenia zainteresowania pływaniem wśród młodych ludzi, przyciągnąć sponsorów, zainteresować media tą dyscypliną.



Jakich używa pan sposobów, by motywować swoich pływaków do większego wysiłku?

- Generalnie całą trójkę traktuję tak samo i wymagam sumiennego wypełniania obowiązków. Jednak w szczegółach moje podejście do nich musi się nieco różnić. Kasia jest kobietą, a więc istotą wrażliwą, inaczej znosi krytykę w dlatego w stosunku do niej muszę być bardziej spokojny i bardziej cierpliwy. Przemek jest silny psychicznie, konkretny i z nim męska, twarda rozmowa jest czymś normalnym. Mateusz natomiast lubi pofilozofować o pływaniu – jemu trzeba dłużej niektóre rzeczy tłumaczyć.



Pan również nie jest osobą anonimową w światku trenerskim. Recepta Mirosława Drozda na osiągnięcie sukcesu to…

- Nie powiem niczego odkrywczego – po prostu ciężka, systematyczna praca. Zwycięstwa stawiają nowe wyzwania i coraz wyższe cele. A po porażkach trzeba szukać niuansów, które przeszkodziły w uzyskaniu dobrego wyniku. Dokładnie analizuję starty moich zawodników i staram się wyciągać słuszne wnioski.



Po sukcesach szczecińskich pływaków, baseny w naszym mieście powinny się zapełnić?

- Sukcesy sportowe zawsze są magnesem, który przyciąga innych. Na arenie ogólnopolskiej tak działały wyniki Otylii Jędrzejczak. Teraz w Szczecinie szlaki przeciera Przemek, Mateusz i Kasia. Co ważne dla Mateusza i Kasi osobą, dzięki której bardziej uwierzyli we własne możliwości oraz końcowy sukces był Przemek. Nie ulega wątpliwości, że cała trójka może być wzorem dla młodszych pływaków i spowoduje, że Szczecin będzie mocnym punktem na pływackiej mapie Polski i to przez długie lata.



Po ciężkim cyklu przygotowań i prestiżowej imprezie. Przed panem i pływakami pewnie trochę odpoczynku?

- Już za trzy miesiące rozpoczną się mistrzostwa świata w Melbourne i teraz jest ostatnia chwila, by wypocząć i zregenerować siły. Odpoczywać będziemy w wysokich górach, by dotlenić płuca, które podczas ostatnich intensywnych treningów na basenie wypełnił chlor. Tuż przed Sylwestrem zaczynamy treningi i przygotowania do mistrzostw świata w Australii.

źródło: Kurier Szczeciński