- Nie mam powodów do narzekań, bo w Pekinie biłam swoje rekordy życiowe. Niektórzy mogą czuć niedosyt, po tym jak w finale na dystansie 200 m zajęłam ostatnie miejsce. Ja tak tego nie odbieram, bo już w półfinale dałam z siebie maksimum. Jeśli chodzi o naszą reprezentację, to uważam, że nie wypadliśmy najgorzej. Ja, Zuzanna Mazurek, Agata Korc, poprawiłyśmy swoje najlepsze wyniki. Inna sprawa, że poprawa życiówek rzadko była równoznaczna z awansem do dalszych startów. Teraz mamy sześć tygodni wolnego, ale moim zdaniem jest to najlepszy czas na to, żeby zastanowić się na tym, co powinno ulec zmianom. Cztery ostatnie lata były dla wszystkich kadrowiczów bardzo ciężkie. Czasami można było odnieść wrażenie, że wszyscy jesteśmy sobą zmęczeni. Olimpiada pokazała, że najlepiej sprawdza się system amerykański. Tam nie ma kadry, są za to warunki, by każdy mógł trenować w swoim mieście, na uczelni. Pływacy ze Stanów spotykają się wspólnie od czasu do czasu na konsultacjach, a minima zdobywają miesiąc przed imprezą docelową.