Jest Pan zadowolony z występu Pańskich zawodników w Gorzowie?
- W zasadzie tak. Najważniejsze jest to, że wypełnili minima na ME i MŚ i zapewnili sobie centralne szkolenie. Niektórzy popłynęli szybciej, niż się spodziewałem. Inni trochę wolniej, ale ogólnie nie było źle. Jedną z gwiazd zawodów był Mateusz. Za każdym razem, gdy wskakiwał do basenu, wypełniał minima na mistrzostwa świata. Na koniec dołożył rekord Polski na 1500 m kraulem. Utrzyma tak wysoką formę do 7 grudnia? - Nie powinno być żadnych problemów. Mateusz pokazał, że jest dobrze przygotowany wytrzymałościowo i czuje się mocny. Płynął mądrze. Każdy start zaczynał optymalnie, a drugą część dystansu płynął szybciej niż pierwszą.
A co się dzieje z formą Przemka Stańczyka? Minimum na mistrzostwa wypełnił tylko na jednym dystansie - 400 m kraulem. Już dawno nie zdarzyło się, by z mistrzostw Polski nie przywiózł złota?
- Nic się nie dzieje. Przemek ma w tym momencie mniej przepłyniętych kilometrów niż Mateusz. Od października musiał się skupić nie tylko na treningu, ale także na uzupełnieniu zaległości na uczelni [jest studentem IKF - przyp. red.]. Do Helsinek nie nadrobi straty, ale do marcowych MŚ jest sporo czasu i z pewnością zdąży się do nich dobrze przygotować. Wysoką formę potwierdza Kasia Baranowska. Cztery złote medale, rekord Polski i wypełnione minima. Na mistrzostwa Europy nie pojedzie jako jedna z wielu, ale jako obrończyni dwóch złotych medali z Triestu. Będzie trudniej? - Zdecydowanie. Na tamtych zawodach nie startowała cała ścisła czołówka. Teraz będzie inaczej. Do startu w stylu zmiennym szykuje się Francuzka Laure Manaudou, do wysokiej dyspozycji wraca Jana Kłoczkowa. To będą trudne starty, ale tak już będzie aż do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, do których wszyscy się szykują. Minima na mistrzowskie imprezy wypełniło w Gorzowie dziesięciu pływaków. Polski Związek Pływacki dołączył do kadry jeszcze te osoby, które będą pływały w sztafetach. Na Mistrzostwa Europy pojedzie 21 zawodników, na Mistrzostwa Świata 17. To optymalna ilość? - I tak, i nie. O ostatecznym składzie zadecydował związek. Do końca się jednak nie zgadzam z tym składem, bo Łukasz Wójt już w tym sezonie pływał szybciej, niż wynosiły minima, a teraz na mistrzostwach Polski zabrakło mu do nich bardzo niewiele. Do tej pory trenował sam w Niemczech, dopiero od niedawna dołączył do mojej grupy. Trenował z nami niespełna trzy tygodnie. Wprawdzie przepracował ten czas bardzo solidnie, ale więcej nie dało się zrobić w tak krótkim czasie. Uważam, że powinien być dołączony do kadry na mistrzostwa świata [PZP włączył go do kadry tylko na ME - przyp. red.], Jak będą wyglądały najbliższe dni pływaków? - Trenować będziemy w Szczecinie. Będą to już lekkie zajęcia, trochę odpoczynku, by złapać świeżość. Do Helsinek wylatujemy w przyszły wtorek.
źródło: Gazeta Wyborcza / Aleksandra War
|
|