Pierwszy sezon w I lidze, pierwsze zetknięcie z kobiecą piłką...To był dla trenera Misiury „ciężki” rok?


- Na pewno trudny, wcześniej z kobiecą piłką miałem tylko do czynienia przy okazji spotkań pokazowych z okazji różnych uroczystości. Objąłem zespół trzy tygodnie przed startem w pierwszej lidze, Ania Szymańska najlepsza zawodniczka Gryfa przeniosła się do występującego w Ekstralidze Medyka Konin. Przed sezonem analizując wyniki zespołu w sparingach z drużynami pierwszoligowymi (wysokie porażki z Victorią Sianów i Medykiem Konin), najważniejsze było żebym jak najszybciej potrafił dotrzeć do zawodniczek. Myślę że dzięki temu, że sam jestem zawodnikiem i miałem przyjemność pracować z bardzo dobrymi szkoleniowcami takimi jak Mariusz Kuras, Bogusław Pietrzak, Bogusław Baniak, Jerzy Masztaler, Albin Mikulski, Jerzy Podbrożny, Marek Zub (ostatni sezon Widzew Łódź), udało mi się szybko znaleźć wspólny język z zespołem. Wiedziałem jak w prosty sposób przekazać dziewczynom jak grać systemem 4 4 2, bo nie jest sztuką przeczytać o tym w książce i powiedzieć, ale pokazać i w każdym momencie korygować błędy, bo po prostu się to czuje.

Dziewczyny mi zaufały i wiedzą, że dzięki ciężkiej pracy, małymi kroczkami będziemy szli do przodu. Po pierwszej rundzie zajmowaliśmy siódme miejsce i wszyscy widzieli nas już w drugiej lidze. Jednak ja nigdy nie zwątpiłem w ten zespół, trzy miesiące dobrej, ciężkiej, ale co najważniejsze sensowej pracy sprawiły, że na trzy kolejki przed końcem ligi, jadąc do lidera Pragi Warszawa mieliśmy tylko 2 punkty straty. Ten mecz to była nagroda dla dziewczyn za ciężką pracę przez cały rok. Mieliśmy szansę już w tym roku awansować do ekstraligi, ale Praga była lepsza. Trzecie miejsce na koniec sezonu cieszy, siódme miejsce w Polsce do lat 19 też. Powołania do Reprezentacji Anety Legęć i Asi Pałaszewskiej cieszą. To już jednak było, myślę teraz o kolejnym sezonie i staram przygotować się jak najlepiej żeby mój zespół osiągał stopniowo lepsze wyniki.



Czym różni się piłka kobieca od piłki męskiej, z którą dotąd miałeś do czynienia?


- Bardzo wieloma czynnikami, organizacyjnie niestety kluby I-ligowe, które widziałem są na poziomie IV ligi męskiej. Nie ma praktycznie czegoś takiego jak rynek transferowy, bo dziewczyn grających na poziomie ekstraklasy czy pierwszej ligi jest mało. Menadżerowie nie chcą współpracować i bawić się w kobiecą piłkę, bo nie widzą tam źródła stałego zarobku. Są też jednak plusy: niesamowite zaangażowanie dziewczyn w trening - to jak podchodzą do piłki, każda wkłada całe serce. Ludzie, którzy są blisko klubu, działacze oraz rodzice, którzy bardzo pomagają. Większość ludzi pracujących w kobiecej piłce nie zdaje sobie sprawy jak to wszystko wygląda w męskiej piłce na poziomie 1 czy 2 ligi.




Gdybyś miał wskazać największe sukcesy Gryfa ...i największe porażki, to co byś wymienił?



- Sukces: To nie tylko wynik jaki osiągnęliśmy w tym sezonie, ale to w jaki sposób tego dokonaliśmy!!! Drużyna pokazała charakter, wielkie serce, atmosfera w zespole była bardzo dobra. O naszą dalszą współpracę jestem spokojny. Wielkie brawa dla naszych działaczy i rodziców, którzy w trudnych momentach pomagali i starali się zrobić wszystko żeby dziewczynom niczego nie zabrakło.


Z Twoich słów wnioskuję, że zostajesz z Gryfem na kolejny sezon…


- Miłym zaskoczeniem była dla mnie propozycja nowych działaczy Arkonii Szczecin, którzy widzieliby mnie w roli trenera najstarszej grupy juniorów, która w tym roku zajęła 4 miejsce w Międzywojewódzkiej Lidze Juniorów. Lider Pogoń Szczecin awansował do najlepszej czwórki w Polsce, wiec w kolejnym sezonie będzie na pewno faworytem do zwycięstwa. Z pewnością spróbuje swoich sil w męskiej piłce, ale jeszcze nie w tym sezonie. Dziękuje Robertowi Jurszo i Gliwie oraz życzę awansu do wyższej klasy rozgrywkowej w nadchodzącym sezonie.




Wróćmy do Gryfa. Przez pewien czas nie było wiadomo czy wasze odwołanie po meczu z Medykiem Konin zostanie uwzględnione. Z PZPN płynęły inne informacje niż z ZZPN, co nie pozwalało dokładnie określić czy dopiszecie do swego konta trzy punkty czy nie…


- Nie chcę się na ten temat wypowiadać. Jestem trenerem pierwszego zespołu, gramy w I lidze, pod patronatem PZPN i wiadomości od Pana Saksa tylko mnie interesują. Mam nadzieję, że ktoś poczuje się do tego żeby przeprosić moją drużynę, bo wprowadził zamieszanie trzy kolejki przed końcem rozgrywek.



Co jest atutem Twojego zespołu?


- Przede wszystkim rodzinna atmosfera, oddane osoby pracujące dla klubu. Dziewczyny też są najlepsze i udowodnią to w przyszłości.



Jakie plany na najbliższy czas i rundę jesienną. Będą jakieś wzmocnienia?

Tak będą wzmocnienia. W tym roku chcemy pozyskać dziewięć nowych dziewczyn, jest mało czasu, dlatego poprosiłem zaprzyjaźnionego menadżera z licencją UEFA o pomoc, żeby wszystko załatwić w jak najszybszym terminie. Wszystkie dokumenty są już złożone do klubów, z których chcemy pozyskać zawodniczki. Z Victorii Sianów: Krakowska, Kornacka, Świąder, Siwińska, Zdunek - każda z tych zawodniczek wniesie do naszego zespołu bardzo dużo i cieszę się, że będą w naszym zespole.
Dziewczyny będą kontynuowały swoją edukację w Szczecinie, rozmawialiśmy z rodzicami, którzy tak jak My cieszą się, że będziemy teraz razem współpracować. Zainteresowani jesteśmy: Silkowską, Piotrowską oraz zawodniczką z Ekstraligi. Chcemy w rundzie jesiennej zdobyć jak najwięcej punktów i w zimie podjąć decyzje czy jesteśmy w stanie zaatakować najwyższą klasę rozgrywkową czy nie. W mistrzostwach do lat 19 miejsce gorsze niż siódme będzie porażką. Wierzę jednak w swój zespół i liczę na udany sezon.

Ponadto cieszę się, że w tym roku znowu będą derby Szczecina i to na wyższym szczeblu. Mam nadzieję, że przebiegną w dużo lepszej atmosferze niż ostatnio.

źródło: własne