Po wielu latach powróciła pani do Polic i zagrała pani przeciwko Chemikowi - drużynie, z którą zdobywała pani Mistrzostwo Polski. Jak wrażenia?
- No cóż, sentyment do tej hali mam wielki. Jak weszłam, to poczułam dreszczyk emocji. Kibice też się chyba nie zmienili. Pamiętam, że zawsze byli z zespołem i tak było też w sobotę. Wtedy im dziękowałam, a dziś...też im dziękuje. Było miło. Co sądzi pani o obecnej drużynie Chemika, z którą pani drużyna łatwo wygrała 3:0? - To bardzo ambitny zespół. W trakcie sezonu będzie urywał punkty. Brakuje mu jeszcze ogrania. Każda liga ma swój specyficzny poziom, policzanki muszą się przyzwyczaić. Jeżeli jednak będą mocno walczyć w obronie, to mogą nadrobić brak wysokich siatkarek w drużynie. Jednak Chemik Chemikiem, a Wisła Wisłą - dziś zagrałyśmy słabo. Wygrałyśmy w złym stylu. Trzeba się nad tym występem zastanowić, bo jesteśmy liderem i teraz każdy chce z nami wygrywać.
Jak pani ocenia występ Polek w mistrzostwach świata w Japonii?
- Było mi bardzo przykro, że ta drużyna miała takiego pecha. Dotknęły ją kontuzje i te wszystkie zawirowania wokół kadry. Kto powinien poprowadzić teraz reprezentację: szkoleniowiec z Polski, czy może z zagranicy? - Hmmm... Na pewno ktoś z zewnątrz wniósłby do kadry coś świeższego. Siatkówka włoska - bo o szkoleniowcach z Włoch się mówi - na pewno znacząco różni się od polskiej. Czy obecny polski zespół, w składzie, w którym wystąpił na mistrzostwach świata, stać na nawiązanie do "złotych" czasów, stać na to, by w następnych mistrzostwach Europy stanąć na podium? - Na pewno! Musi się tylko podbudować psychicznie.
źródło: Głos Szczeciński/ Krzysztof Dzie
|
|