Blisko trzy i pół tysiąca kibiców zdecydowało się wybrać w dzisiejszy wieczór na Twardowskiego, aby dopingować rozgrywającą drugi mecz barażowy o awans do II ligi Pogoń Szczecin. Podopieczni Mariusza Kurasa nie zawiedli i wysoko, bo aż 4:1 pokonali Zatokę Puck. Wbrew pozorom nie było to jednak łatwe spotkanie, zwłaszcza pierwsza połowa nie układała się po myśli szczecinian. - Rozegraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę. - mówił po meczu szkoleniowiec gospodarzy. - Gra nam się wcale nie kleiła, wszystko było takie wymuszone...

- Miałem dzisiaj swoje marzenie, które po pierwszej połowie nie było wcale takie nieuzasadnione - stwierdził z kolei Adam Adamus, trener Zatoki. - Dzisiaj nie byliśmy tylko tłem dla Pogoni, ale jeśli popełnia się takie szkolne błędy nie ma mowy o wygranej - dodał.

I rzeczywiście błąd bramkarza Kamila Biecke na początku drugiej odsłony meczu otworzył Pogoni drogę do końcowego sukcesu. W zamieszaniu pod bramką gości do piłki dopada Arkadiusz Jarymowicz, który oddaje strzał zza linii pola karnego. Piłka zmierza wprost w ręce golkipera Zatoki, bramkarz gości jednak tylko w sobie wiadomy sposób przepuszcza futbolówkę między nogami.

Od tego momentu spotkanie przybiera zupełnie inny obraz. Pogoń zaczyna poczynać sobie coraz śmielej i już w trzy minuty później Chifon silnym strzałem po podaniu Tychowskiego podwyższa wynik spotkania. Kiedy wydaje się, że kolejne bramki dla gospodarzy to tylko kwestia czasu, niespodziewanie Zatoka zdobywa kontaktowego gola. Michał Smarzyński dośrodkowuje w pole karne, a tam czeka Błażej Adamus, który ładnym strzałem pokonuje Wójcika. Nadzieje gości zostają jednak szybko pogrzebane, w 73 minucie Parzy podaje do Ropiejki, ten zwinnie uwalnia się spod opieki obrońców i wychodzi sam na sam z Biecke, strzał w prawy dolny róg i mamy 3:1. Kolejne dziesięć minut to popis aktywności Marka Kowala, młody napastnik mimo wielu dogodnych sytuacji nie potrafił jednak skierować piłki do bramki, raz na przeszkodzie stanął słupek - innym razem centymetry, co jak było można zauważyć doprowadzało Kowala do "szewskiej pasji". W 84 minucie wynik meczu po samotnym rajdzie, minięciu obrońców i strzale z ostrego kąta ustala Chifon.


W czasie meczu na płocie stadionu pojawił się transparent "Podnosicie ceny tłumacząc się prestiżem , Smolny, Kałużny jesteście najsłabszym ogniwem, który nawiązywał do wywiadu udzielonego przez Grzegorza Smolnego dla Gazety Wyborczej oraz podwyżki cen biletów. "chyba coś jest nie tak z jego kibicowaniem Pogoni" - to zwrot, który najczęściej można było przeczytać w tej rozmowie, odnoszący się do kibiców, którzy nie chcieliby wydać tych 10 czy 15 złotych za bilet, albo których po prostu na to nie stać. Prezesi spodziewali się sześciu, nawet siedmiu tysięcy ludzi na dzisiejszym meczu, niestety jak było można przypuszczać była to liczba przesadzona, zwłaszcza, że ceny wejściówek zostały podwyższone. Biorąc pod uwagę wcześniejszą frekwencję w czasie ligi można zapytać prezesa Pogoni skąd u niego taki optymizm. A szkoda, że ludzi nie przyszło więcej ...bo gdyby frekwencja na stadionie była większa to i atmosfera oraz oprawa zapewne wypadłaby znacznie bardziej okazale...


W przerwie natomiast oprócz pokazów w wykonaniu najmłodszych roczników piłkarzy pod wodzą trenera Tylutkiego wręczono również medale z okazji sześćdziesięciolecia dla zasłużonych. Na murawie stadionu pojawili się między innymi Włodzimierz Obst, Olgierd Moskalewicz czy Bartosz Ława. Na trybunach można było także dojrzeć Borisa Peskovića, ponownie pojawił się także Paweł Drumlak.

źródło: własne