W spotkaniu kończącym sezon 2007/2008 Świt zmierzył się na własnym stadionie z gryficka Spartą. Goście grali w tym meczu o utrzymanie w lidze, natomiast Świtowcy o obronę ósmej lokaty.

Już w 10 minucie po błędzie skolwińskiej defensywy Gryficzanie prowadzili po strzale Przemysława Dąbrowskiego. Świt stracił bramkę jednak, był stroną przeważającą. Co udowodnił już po upływie kolejnych 10 minut doprowadzając do wyrównania. Rzut wolny z około 25 metrów wykonywał Krzysztof Niemiec, który oddał mocny strzał odbity przez bramkarza Sparty wprost do Piotra Jakimowicza, który nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce.

Skolwinianie nadal przeważali, jednak momentami zbyt długo przetrzymywali piłkę w środkowej strefie boiska. Po jednym z dryblingów przy linii środkowej futbolówkę stracił Tomasz Barczyński, odebrał mu ja pomocnik przyjezdnych, który długim podaniem uruchomił swojego kolegę z napadu, uprzedził go jednak bramkarz Świtu wybijając mu piłkę spod nóg, niestety sędzia spotkania dopatrzył się przewinienia i wskazał na jedenasty metr. „Wapno” na bramkę zamienił Mariusz Remplewicz, który strzelił tuż pod ręką interweniującego Artura Wesołowskiego. Gospodarze nie załamali się i kilka minut później Krzysztof Niemiec doprowadził do remisu i ustalając tym samym rezultat pierwszej połowy.


Grzejące słońce doskwierało zawodnikom obydwu zespołów, jednak Świtowcy wydawali się być lepiej przygotowani do tego spotkania na tle opadających z sił z każdą minutą zawodników Sparty. Predyspozycje drużyn potwierdził dalszy obraz gry. Duma Skolwina atakowała jednak nie mogła znaleźć sposobu na pokonanie golkeepera z Gryfic. W końcu sztuka ta udała się Pawłowi Paszkowiczowi, który wyprowadził biało-niebieskich na prowadzenie i zdobył swoją 16 bramkę w bieżących rozgrywkach. Miejscowi dominowali raz po raz poważnie zagrażając bramce rywali. Spartę dwukrotnie przed utratą bramki po strzałach z dystansu Dawida Malińskiego i Pawła Paszkowicza ratował słupek. Tymczasem goście, którzy przetrwali nawałnicę niespodziewanie doprowadzili do remisu po bramce Mariusza Wlazlaka. Bramka wyrównująca drażniąco podziałała na Świtowców, którzy ruszyli do ataku. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry interweniujący Marek Bembel wybił piłkę spod nóg Pawła Adamczaka w polu karnym Sparty, spóźniony gracz Świtu kopnął przypadkiem interweniującego przeciwnika, tymczasem prowadzący zawodny Dariusz Czaczyk ku zdziwieniu wszystkich odgwizdał rzut karny (którego wcześniej nie podyktował po ewidentnym faulu na Macieju Bednarczyku). Do piłki podszedł Paweł Paszkowicz, jednak jego strzał obronił bramkarz Sparty, na szczęcie dobrze ustawiony był młody Marcin Garlej, który silnym strzałem nie dał szans na ponowną skuteczna interwencję. Jednak jak się okazało nie był to koniec emocji, gdyż arbiter doliczył do regulaminowego czasu gry 2 minuty. W ostatnich sekundach spotkania Szymon Kufel sfaulował w bocznym sektorze boiska Krzysztofa Lisowskiego. Mariusz Remplewicz dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie Marek Bembel faulował, trzymając za koszulkę Artura Wesołowskiego jednocześnie utrudniając mu interwencję, futbolówka trafiła pod nogi Krzysztofa Wawiórko, który wepchnął ją do bramki gospodarzy. Faul umknął uwadze prowadzącego zawody i mającego bardzo słaby dzień Dariusza Czaczyka, który po chwili zakończył pojedynek. Tym samym jak się później okazało Gryficzanie zdobyli punkt na wagę utrzymania w lidze. Świtowcy natomiast dzięki remisowi ostatecznie uplasowali się na ósmym miejscu.

źródło: www.swit.skolwin.pl