W dzisiejszym spotkaniu, myśliborski Osadnik pokonał Mieszka Mieszkowice 1:0, strzelając bramkę w 84 minucie. Wtedy to na uderzenie z 15 metrów zdecydował się Bartek Jodko. Uderzył na tyle mocno, że bramkarz Mieszka nie potrafił złapać piłki. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Niestety, żaden z arbitrów nie zauważył tego i akcja toczyła się dalej. Do piłki dobiegł Łukasz Jackowiak i to on, mimo rozpaczliwej interwencji obrońcy gości, strzelił zwycięską dla naszej drużyny bramkę.

Osadnik rozpoczął mecz w następującym składzie: w bramce- Kozłowski, w obronie- Bohun, Dudek, Koneczek, w pomocy- Gembiak, Jodko, Kwapis, Jackowiak i w ataku- Snacki, Sobczyk oraz Gajewski.



Po wielu miesiącach mogliśmy ponownie obejrzeć w akcji Artura Sobczyka, którego pod koniec meczu brawami żegnała grupa byłych zawodników Osadnika. Na pewno będzie on wzmocnieniem naszej jedenastki.



Na wyróżnienie zasłużyli: Robert Dudek, który swoimi wślizgami zapobiegał wielu groźnym atakom gości oraz Sławek Koneczek i Marcin Gajewski, po których nie widać było żadnych oznak zeszłotygodniowej kolizji samochodowej. Tomek Kozłowski udanie w bramce zastąpił Kamila Parysa, kilka razy wygrywając pojedynki sam na sam z napastnikami z Mieszkowic.



Wiele pochwał należy się również pod adresem Przemka Michalaka, który grając w ataku, poderwał drużynę i kibiców do boju. 13 wojownik, jako go ochrzcili kibice, miał swoją szansę. Jego strzał obronił jednak w świetnym stylu golkiper przyjezdnych. Wynik meczu mógłbyć wyższy, gdyby Robert Dudek lepiej przymierzył z główki. Po jego strzale piłka zatrzymała się na poprzeczce.



Generalnie jednak mecz stał na niskim poziomie. Ławka trenerska Osadnika co chwila irytowała się nieudanymi akcjami swoich podopiecznych. W meczu mało było składnych akcji, a rozgrywanie piłki polegało na holowaniu jej przez pół boiska.



Uwadze kibiców nie umknęła obecność na linii bocznej pani sędziny. Szkoda, że nie zdecydowała się ona biegać z chorągiewką od strony trybun. Doping kibiców, który o dziwo tym razem zagościł na stadionie (prym wiódł Marcin Mączyński i Jacek Kwiatkowski), byłby jeszcze większy.



Na następny mecz Osadnika przed własną publicznością nie będziemy długo czekać. Już za tydzień Osadnik będzie próbował zrewanżować się Pomorzaninowi za wpadkę na początku sezonu. Dwie ostatnie kolejki w tym roku zostaną rozegrane awansem.

źródło: www.osadnik.mysliborz.info.pl