Monika Pyrek rozpoczęła przygotowania do sezonu olimpijskiego. - Tuz przed nim postanowiłam poddać się badaniom lekarskim w poznańskiej klinice Rehasport, tam gdzie leczą się piłkarze miejscowego Lecha, a także Zagłębia Lubin. Profilaktycznie postanowiłam sprawdzić, w jakim stanie jest moja prawa noga, którą operowałam rok temu w Goteborgu. I co się okazało? Wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale nie mam jednego więzadła w prawej stopie! To wiązadło skokowo-strzałkowe przednie. Została po nim blizna. A wszystkie kłopoty, wszystkie bóle w stopie zaczęły się od 1999 roku, kiedy skręciłam staw skokowy - wyjaśnia jedyna tyczkarka, której w ostatnich kilku latach udało się pokonać rekordzistkę świata Jelenę Isinbajewą.
Czy ta kontuzja może przeszkodzić Monice w dalszej karierze? Nie, jeśli Pyrek zastosuje się do zaleceń lekarzy i będzie wykonywać codziennie specjalne ćwiczenia wzmacniające. Na szczęście na razie nie ma potrzeby ponownych konsultacji z doktorem Leifem Svardem, który kiedyś postawił na nogi nie tylko naszą mistrzynię tyczki, lecz także brązowego medalistę MŚ w biegu na 400m pł Marka Plawgę, szwedzkie gwiazdy lekkoatletyki - Christiana Olssona, Stefana Holma, Kajsę Berqvist i brytyjczyka asa futbolu Davida Beckhama.
Monika trenuje obecnie w Szczecinie. Wkrótce wyjeżdża wraz ze swym ukraińskim trenerem Wiaczesławem Kaliniczenką do Spały, a w styczniu wyruszy na obóz do Zweibrucken, gdzie gospodarzem będzie pochodzący z Białorusi dawny tyczkarz Andrej Tiwontschik. W tym roku Pyrek doprowadziła rekord życiowy do 4.82m, odczuwa jednak pewien niedosyt, bo podczas mistrzostw świata w Osace nie zdołała obronić tytułu wicemistrzyni świata, zdobytego w 2005 roku w Helsinkach. Te niepowodzenie Monika zamierza powetować sobie na igrzyskach w Pekinie. Czy osłabiona brakiem więzadła stopa wytrzyma? - Nie ma się co zastanawiać, jakoś muszę z tym żyć - mówi ze spokojem Pyrek. - Skakać przecież mogę, tylko droga do kariery w balecie już zamknięta...
źródło: Przegląd Sportowy
|
|