Marek Kolbowicz, Adam Korol, Michał Jeliński i Konrad Wasielewski (na zdj.), którzy w trzech ostatnich mistrzostwach świata w wioślarstwie zdobyli złote medale rozpoczęli przygotowania do sezonu. W 2006 roku Międzynarodowa Federacja Wioślarska (FISA) uznała ich najlepszą męską osadą świata.
W piątek rozpoczęli przygotowania do igrzysk w Pekinie, w których start zapewnili sobie w światowym czempionacie w Monachium.
- Poprzednie dwa tygodnie nazwałbym wdrażaniem do ciężkiej pracy lub aktywnym wypoczynkiem - powiedział PAP Marek Kolbowicz. - Od piątku trenujemy już według planów i tak będzie do końca listopada. W grudniu wyjedziemy do Zakopanego na pierwsze zgrupowanie.
Kolbowicz, Korol, Jeliński i Wasielewski razem usiedli do łodzi na początku sezonu 2005. Zanim jednak do tego doszło polski kwartet przeszedł długą drogę, której początek sięgał igrzysk w Atlancie. W regatach olimpijskich w 1996 roku męska czwórka podwójna Jarosław Nowicki, Przemysław Lewandowski, Marek Kolbowicz, Piotr Bujnarowski zajęli w finale B trzecie miejsce. Kajetan Broniewski z Adamem Korolem wygrali finał C dwójek podwójnych. Po igrzyskach w Atlancie trenerzy stworzyli dwójkę podwójną Korol- Kolbowicz, która w 1998 roku w mistrzostwach świata zdobyła brązowy medal. W igrzyskach w Sydney zajęli szóste miejsce. Z kolei czwórka podwójna Karol Łazar, Sławomir Kruszkowski, Adam Bronikowski i Michał Wojciechowski uplasowali się na ósmej pozycji. Wojciechowski, syn trenera czwórki podwójnej Aleksandra Wojciechowskiego, zakończył karierę. Łazar przegrał rywalizację. Szkoleniowcy Sławomira Kruszkowskiego i Adama Bronikowskiego posadzili razem z Korolem oraz Kolbowiczem. W 2001 roku w Lucernie w mistrzostwach świata zajęli oni szóste miejsce, które dawało optymistyczne prognozy na przyszłość. Rok później w Sewilli był już srebrny medal. Na finiszu polska czwórka nie była w stanie odeprzeć kontrataku Niemców. W pokonanym polu pozostali mistrzowie olimpijscy z Sydney - Włosi. W kolejnym czempionacie w 2003 roku w Mediolanie, który był jednocześnie olimpijską kwalifikacją, dobra passa trwała dalej. Wygrali Niemcy przed Czechami, a Polacy uplasowali się na trzeciej pozycji. Udane starty w 2004 roku pozwalały stawiać polską czwórkę w gronie kandydatów do medali. -Wszyscy jesteśmy załamani, nikt się nie odzywaAdam Bronikowski po finałowym wyścigu. Po 1500 m wydawało, że nikt i nic nie odbierze Polakom medalu. Trzecie miejsce przegrali o 0,07 s z piorunująco finiszującymi Ukraińcami. - Cztery lata pracy, poświęceń i to nie tylko naszych, ale i najbliższych, poszły na marne - dodał Adam Bronikowski. Wnuk brązowego medalisty olimpijskiego z 1928 roku zaczął pływać w jedynce i pracować w klubie AZS Warszawa. Trener Wojciechowski podjął się próby montowania kolejnej czwórki. - Gdyby w 2005 roku mistrzostwa świata rozgrywano w Monachium czy Mediolanie to pewnie zrezygnowałbym z uprawiania sportu - mówił Marek Kolbowicz. - Czempionat zaplanowano w Japonii, a ja tam jeszcze nigdy nie byłem. Zacząłem namawiać Adama Korola, żeby jeszcze popływać. Zdaniem trenera Wojciechowskiego - Japonia na pewno nęciła zawodników, ale w słowach tych było więcej kokieterii niż prawdy. W 2005 roku zaczął próbować różnych ustawień. Na początku czerwca w pokazowych regatach w Wersalu popłynęli np. Adam Korol, Marek Kolbowicz, Sławomir Kruszkowski i Marcin Brzeziński. Ostatecznie trener Aleksander Wojciechowski postanowił posadzić do dwóch rutyniarzy Kolbowicza i Korola dwóch młodych - Michała Jelińskiego i Konrada Wasielewskiego. Miesiąc po regatach w Wersalu polska czwórka w tym składzie wygrała finałowy wyścig w królewskich regatach wioślarskich w Henley, pokonując Anglików. Na początku września w japońskim Gifu zdobyli swój pierwszy złoty
źródło: PAP/onet.pl
|