Rezerwowi docenieni, pokonani Zjednoczeni
Sześć bramek i jeszcze więcej zmarnowanych setek. Tego dnia widownia, która liczyła prawie dziesięć osób na brak akcji narzekać nie mogła. Gorzej z ich wykończeniem. WB pokonało Zjednoczonych Kobylanka 4:2.
Sześciu podstawowych zawodników po stronie Wołczkowa-Bezrzecza i pięciu w szeregach Zjednoczonych. Plaga kontuzji oraz groźny wirus o nazwie 'juwenalia' sprawiły, że tego dnia swoje szanse otrzymali rezerwowi. Czy je wykorzystali? Z pewnością dali sygnał, że warto mieć ich w zespole. Przykładowo Krzysztof Stolorz w wyjściowym składzie pojawił się pierwszy raz od sierpnia 2015 roku. I trzeba przyznać, że po dziewięciomiesięcznej przerwie urodziło się z tego coś ciekawego. Dopóki nie dostał z łokcia w twarz, przez co musiał opuścić boisko, wchodził w piłkę jak 'dzik w szyszki', przecinając akcje rywali i wygrywając górne piłki.
Obie strony miały na boisku wiele swobody i wolnego miejsca, na co wpływ miała ciepła wiosenna aura. Pomysłem Zjednoczonych na zwycięstwo w tym spotkaniu było posyłanie długich piłek za linię defensywy. I trzeba przyznać, że strategia okazała się skuteczna do 8 minuty. Wtedy to goście wyszli na prowadzenie, a WB postanowiło uszczelnić obronę. Linią defensywy w tym spotkaniu kierowali Norbert Domagalski i Adam Czubala. Nominalny skrzydłowy, oraz mający problemy ze zdrowiem defensor, zagrali dziś lepiej, niż każdy się spodziewał, ale cały zespół dał sobie strzelić o dwie bramki za dużo, niż powinien.
Na prawej stronie gospodarzy największe zagrożenie sprawiał Paweł Symonowicz. Mimo, że biega z prędkością 'rozpędzonego żółwia', raz po raz zaskakiwał przeciwników, urywając się na wolne pole, co nie najlepiej świadczyło o defensywie rywali. I w taki sposób padła pierwsza bramka. Z biegiem czasu rosła przewaga gospodarzy, jednak dopiero po drugiej bramce, tej z kategorii 'do szatni' - WB uwierzyło, że jest zespołem znacznie lepszym niż pokazuje to wynik na boisku. Po przerwie obserwowaliśmy strzelecki festiwal ślepakami. Kiedy wydawało się, że lepszej okazji WB nie może zmarnować, nadchodziła kolejna akcja, po której w jednym czasie wszyscy łapali się za głowy. W całym meczu wcześniej wspomniany Symonowicz miał okazję na zdobycie przynajmniej trzech bramek, ale za każdym razem czegoś jednak brakowało - przeważnie równego boiska. Po jednym ze strzałów, piłka uderzyła w okienko... samochodu, a kierowca pojazdu zamarł. Nie wiadomo czy z powodu siły strzału, czy ryzyka wizyty u szklarza. Swoje okazje i to pisane przez wielkie 'O' mieli także Sebastian Borejszko i Adrian Tenentka. Za każdym razem boisko było złe. I pogoda też była zła. Kiedy wydawało się, że zwycięzca meczu jest już znany, Zjednoczeni postanowili podkręcić emocje, łapiąc kontaktową bramkę na 2:3 i spychając WB do defensywy. Jeden z takich ataków naraził się na kontrę. Dawid Jaz zabrał się z piłką i przemierzając połowę boiska wykorzystał sytuację sam na sam. Jak to mówią, do dziesięciu razy sztuka - i wreszcie wpadło. Brawa należą się nominalnym rezerwowym, którzy pokazali dzisiaj, co oznacza szeroka kadra. Brawa także dla gości, za to, że udało im się zebrać skład, dzięki czemu ta niedziela była bardziej emocjonująca niż wpis - mecz się nie odbył. KS Wołczkowo-Bezrzecze - Zjednoczeni Kobylanka 4:2 (2:1) Bramki: Paweł Symonowicz 35', Sebastian Borejszo 45', Sebastian Borejszko 84', Dawid Jaz 90+3' - Paweł Skoczylas 8', Patryk Wojsiat 88' WB: 1. Bartosz Czubala - 19. Marcin Dworzyński, 7. Norbert Domagalski, 16. Adam Czubala, 8. Mykyta Koliesnichenko, 14. Paweł Symonowicz, 15. Krzysztof Stolorz (55' 4. Hubert Mikusek), 17. Damian Żywicki, 6. Dawid Jaz, 9. Adrian Tenentka, 11. Sebastian Borejszo Zjednoczeni: 53. Patryk Wojsiat - 20. Michał Dzikowski, 19. Tomasz Kosianowicz, 82. Sylwester Koźma, 4. Robert Kutyło (67' Paweł Wilkoński), 15. Arkadiusz Lewandowski, 9. Grzegorz Popławski, 3. Paweł Skoczylas, 7. Marcin Stąsiek, 23. Łukasz Suchta, 16. Arkadiusz Tomczyk Widzów: Prawie 10. Paweł Kozak (trener Zdjednoczonych Kobylanka): - Zasłużone zwycięstwo gospodarzy. Przed meczem mieliśmy duże problemy kadrowe, fajnie, że udało się chociaż zebrać dwunastu zawodników do grania. Zdekompletowany skład to jednak duże osłabienie, ale taki mamy ten sezon. Tak naprawdę czekamy na jego koniec, by na nowo poskładać zespół. W końcówce postanowiliśmy się odkryć, by ze stanu 2:3 wywalczyć chociaż remis, ale zostaliśmy skarceni kontrą i skończyło się 2:4. Cieszę się z tego, że był to spokojne spotkanie. Nie pierwszy raz gramy z Wołczkowem i te mecze wyglądają tak, jak powinny. Gratulacje dla WB. Paweł Rozpondek (trener KS Wołczkowo-Bezrzecze): - Zapowiada się nam maraton meczowy, ponieważ w przeciągu siedmiu dni rozegramy trzy mecze. Można powiedzieć, że dobrze 'wystartowaliśmy'. Najważniejsze z przebiegu spotkania są pewne trzy punkty. Musimy jednak skupić się nad wykorzystaniem sytuacji strzeleckich w następnych meczach, ponieważ dziś skuteczność zespołu pozostawiała wiele do życzenia. Okiem kibica: - Sędzia był spoko, nawet pozwolił napić się wody w czasie meczu - Ozdobą spotkania była pani liniowa - Służba medyczna mogłaby być nieco szybsza - Szyba w samochodzie cała
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: WB |
|