Początek nie w smak
Ziścił się najgorszy z możliwych koszmarów inauguracji. Miało być obiecująco i zwycięsko, a tymczasem wysoko mierzący w tym sezonie siatkarze Espadonu polegli we własnej hali i to w trzech setach. Jak do tego doszło?
Szczecińska ekipa, z nowymi twarzami w składzie, podejmowała w pierwszym ligowym spotkaniu nowego sezonu KPS Siedlce. Drużyna gości w ubiegłej edycji rozgrywek plasowała się nieco poniżej środka tabeli. Przed startem nowego sezonu też dokonała roszad w składzie, również na ławce trenerskiej. Sławomira Gerymskiego zastąpił Przemysław Michalczyk. Siła rywala dla wielu była więc zagadką, a Espadon nie mógł być niczego pewien, co najwyżej tego, że trzeba zagrać na maksimum, by dobrze wejść w rozgrywki.
I chęci oraz zaangażowania zawodnikom Espadonu nie można było odmówić. Tyle, że to przeciwnicy wyglądali tak, jakby grali ze sobą od lat, a nie kilku tygodni. Już pierwsze minuty pokazały, że łatwo w sobotnie popołudnie nie będzie. Co prawda pierwszy w meczu punkt zdobył Leandro, a po ataku Nowaka było 2:1 dla miejscowych, wydarzenia kolejnych minut niepokoiły. Siatkarze KPS-u zaczęli stawiać ściśle blok i tym elementem zatrzymali choćby Leandro czy Wołosza. Goście wyszli na prowadzenie (2:5), a gospodarzom nie pomogła szybka reakcja trenera i pierwsza przerwa na jego życzenie. Po niej kryzys gospodarzy tylko się pogłębiał, Espadon miewał problemy w przyjęciu, a nawet przy niezłym, nie mógł znaleźć sposobu na sforsowanie świetnie funkcjonującego bloku gości oraz ich obrony. W konsekwencji KPS Siedlce wyszedł w pewnym momencie nawet na prowadzenie 8 punktami. Dla gospodarzy w tym secie nie było już ratunku.
Sytuacja miała się odmienić w kolejnych. Zawodnicy ze Szczecina walczyli z własnymi słabościami i nie dawali już rywalom na tak łatwe i szybkie ucieczki. Niemniej jednak to wciąż ekipa gości prezentowała się solidniej. Mimo pojedynczych, efektownych, akcji Leandro, czy chyba najpewniej grającego w zespole gospodarzy tego dnia Pietruczuka, sytuacja była trudna. Wciąż dobrze funkcjonował blok gości, a pomagała im także dobra dyspozycja w serwisie. Asami popisywał się chociażby Milewski. Rywale też w końcu mieli chwilę zadyszki i mogli to przekuć na swój sukces szczecinianie. Wyrównali stan drugiej partii na 17:17. Końcówka seta była wyrównana, a Espadon walczył, tyle że szalę na korzyść przyjezdnych przechylił niezwykle skuteczny tego dnia Łukasik dwoma atakami z lewego skrzydła. KPS wygrał na przewagi do 24. Kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo i gra i wynik był daleki od oczekiwań. Nie z takich jednak opresji w siatkówce się czasem wychodzi. Mieliśmy więc nadzieję na odwrót sytuacji, a przede wszystkim przełamanie w grze Espadonu. W trzecim secie nie było jednak lepiej. Goście grali 'swoje', a miejscowi bardzo nierówno. Momentami mnożyły się nieporozumienia, a pojedyncze akcje godne pretendentów do walki o czołówkę nie mogły dostatecznie pomóc. Espadon przegrał i tę partię, tym razem do 16, a cały mecz 0:3. Nie tak to miało wyglądać, ale to dopiero sam początek długiej drogi, która wciąż może być obiecująca. Jesteśmy niezmiernie ciekawi kolejnych potyczek zespołu Espadonu, a także dalszych losów KPS-u Siedlce, bo w meczu przeciwko szczecińskiej ekipie pokazał, że w tym sezonie, zgodnie z przedsezonowymi zapowiedziami, powalczy o górną połówkę, a może coś więcej... Espadon Szczecin - KPS Siedlce 0:3 (21:25, 24:26, 16:25) MVP - Piotr Łukasik Wyjściowe składy: Espadon - Nowak, Cedzyński, Sadlecek, Wołosz, Pietruczuk, Leandro, Guz (l.) oraz KPS Siedlce - Łukasik, Milewski, Gutkowski, Kaźmierczak, Wdowiak, Szaniawski, Krzywiecki (l.)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|