Trzy punkty pozostają w Płotach
Jesień już w pełni. Na dworze mokro i zimno, po szesnastej już szaro. Nic więc dziwnego, że pierwsza runda rozgrywek o mistrzostwo V-ligi dobiega końca. Jeszcze dwa mecze przeniesione awansem z rundy rewanżowej i piłkarze zapadną w zimowy sen, aby po nowy roku rozpocząć okresy przygotowawczy.
Mieszko Mieszkowice był ostatnim rywalem płotowskiej Polonii w pierwszej rundzie rozgrywek. Mimo spóźnionego okresu przygotowawczego "czarno-biali" szybko nadrabiali zaległości pod okiem nowego trenera Józefa Andrzejewskiego. Efekt to miejsce w czołówce po pierwszych piętnastu spotkaniach mimo falstartu jakim były porażki z Hutnikiem i GKS Mierzyn w Płotach i pogromem w Wolinie. Od początku września Polonia mozolnie odrabiała jednak straty, a zawodnicy coraz częściej grali zgodnie z myślą szkoleniowca. Do ostatniego spotkania Polonia przystępowała jako faworyt i ta rola w pierwszej połowie przerosła młody płotowski zespół. Pierwsze minuty to wzajemne badanie sił i odważna gra gości. Jednak po pierwszych dziesięciu minutach "spania" gospodarze zaczęli się budzić do życia. Śmiało na prawej stronie grali Marcin Stopa i Łukasz Góralski. Z lewej strony mając wsparcie w Adrianie Ratajczyku, szczęścia próbował Kazimierz Karczewski. Raz po jego strzale po długim roku piłka minimalnie minęła słupek, za drugim razem pewną interwencją popisał się bramkarz gości, który szybkim wykopem uruchomił natychmiast napastnika, który wykorzystał gapiostwo obrońców Polonii i pewnie pokonał Waldka Domańskiego. Wcześniej oprócz Karczewskiego swoją sytuację zmarnował rozpędzający się z każdą minutą Góralski. W końcu ten zawodnik urwał się obrońcom, dokładnie dośrodkował a Stopa z trzech metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Polonia dalej atakowała, ale bez efektu. Tuż przed przerwą bramkę powinien zdobyć jeszcze Daniel Pokonieczny, który nie trafił czysto w piłkę w dogodnej sytuacji. W przerwie trener gospodarzy postanowił za defensywnie usposobionego Pokoniecznego wprowadzić Michała Szwaka, co miało jeszcze bardziej rozruszać polonistów. I już pięć minut po gwizdku padło wyrównanie. W polu karnym faulowany był Góralski, a jedenastkę pewnym strzałem na bramkę zamienił Domański. Był to pierwszy wykorzystan relacjďż˝ dodaďż˝: thefrog |
|