Pogoń straciła punkt w Jeleniej Górze
Niespodziewanym wynikiem zakończyło się sobotnie spotkanie KPR-u Jelenia Góra z Pogonią Baltica Szczecin. Podopieczne Michała Pastuszko już drugi raz z rzędu postawiły się faworyzowanym rywalkom i zremisowały w meczu, w którym po prostu powinny przegrać. Liczy się jednak to, co się wyświetliło na tablicy świetlnej po ostatnim gwizdku dwójki arbitrów.
Początek zawodów pokazał, że żadna z drużyn nie będzie miała łatwo. Obie siódemki rozpoczęły bardzo nerwowo. Nic więc dziwnego, że bramka nie chciała wpaść po żadnej ze stron. Pierwsze trafienie zaliczyły szczecinianki dopiero w 4. minucie meczu. Niemoc trwała jednak nadal. Lepsze wrażenie pozostawiała po sobie Pogoń Baltica. W 11. minucie kolejną bramkę dołożyła Agata Cebula i tablica świetlna wskazała wynik 2:5. Trzybramkowa przewaga niczego jeszcze nie oznaczała. Co ciekawe udowodniła to Aleksandra Tomczyk, która doprowadziła do wyrównania po 7. Podaniem uruchomiła ją... bramkarka Martyna Kozłowska. Do końca pierwszych trzydziestu minut jeleniogórzanki zapunktowały jeszcze dwukrotnie. Skuteczniejsze okazały się być podopieczne Adriana Struzika (9:12).
Drugą połowa toczona była falami. Raz lepiej prezentowały się szczecinianki, innym razem miejscowe odrabiały straty. Kiedy jednak Hanna Yashchuk doprowadziła do sytuacji, w której Pogoń dysponowała 5-bramkową (15:20 w 45. minucie) zaliczką mało kto sądził, że ten mecz da się odmienić. W sporcie nie ma jednak rzeczy niemożliwych i właśnie tę zasadę postarały się udowodnić przyjezdne i to co gorsze w bardzo krótkim czasie. Nie można bowiem wygrać spotkania rzucając przez ostatnie piętnaście minut zaledwie dwa gole. Granatowo-bordowe utrudniały sobie same życie łapiąc niepotrzebne przewinienia. Z tej sytuacji trzeba było skorzystać i to KPR uczynił. Na kilka sekund przed końcem bramkę na wagę dwóch 'oczek' mogła zdobyć Patrycja Królikowska. Na miejscu była jednak Kozłowska i podział punktów stał się faktem.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|