Pierwsza część zadania wykonana
Ponoć zwycięzców się nie sądzi, ale to co zaprezentowała wczoraj (15.03) szczególnie w ostatniej kwarcie stargardzka Spójnia, w najważniejszym z dotychczasowych pojedynków podczas sezonu zasadniczego, wołało o pomstę do nieba. Biało-bordowi co prawda wygrali 57:54 nad Zniczem Basket Pruszków i można powiedzieć wykonali pierwszą część zadania jakimi są zwycięstwa na drużyną z Mazowsza oraz w następnej kolejce nad AZS Politechniką Poznańską, to jednak mało brakowało, żeby wypuścili victorię z rąk.
Nerwy i jeszcze raz nerwy, zła taktyka, indywidualne błędy w rozegraniu, fatalna skuteczność z rzutów z dalekiego dystansu oraz wolnych mogą w play-out podopiecznych Czesława Kurkianieca kosztować pierwszą ligę. O ile w meczu o jak najlepsze rozstawienie w decydującej fazie sezonu udało się jeszcze wygrać to w końcowych minutach walki o utrzymanie może nie być już tak różowo. Rywal może nie być jeszcze gorszy.
Gospodarze, dla których starcie ze Zniczem było pierwszym z pojedynków o życie i przedsmakiem walki w play-out, rozpoczęli zawody z wysokiego C. W ciągu pierwszych pięciu minut dzięki trafieniom Bodycha, Koszuty i dwukrotnie Pytysia i Stokłosy udało się wyjść na dziesięciopunktowe prowadzenie. Taki obrót sprawy spowodował, że trenerskie duo: Michał Spychała i Marek Zapałowski musiał bardzo szybko zareagować. Reprymenda podziałała bowiem goście do końca kwarty odrobili aż osiem oczek.
e W drugiej kwarcie dzięki dobrej zmianie Soczewskiego i stabilnej grze przez całe spotkanie Koszuty oraz w miarę Pytysia Spójni udało do dwupunktowego prowadzenia z pierwszej ćwiartki dorzucić cztery oczka przewagi. W trzeciej ćwiartce obydwu piątkom udało się skutecznie wykończyć po pięć akcji z tą jednak różnicą, że Spójni o jedną więcej zza linii 6,75m. O losach meczu zdecydowała ostania część pojedynku, do której miejscowi przystępowali z siedmiopunktowym prowadzeniem. Ponieważ był to najgorszy fragment gry Spójni niewiele brakowało, aby starcie z drużyną z Mazowsza zamiast zwycięstwem zakończyło się porażką. Goście w przeciągu niej dwukrotnie doprowadzali do remisu. O wyniku zdecydowała akcja ponad 140 sekund przed końcem meczu. Kluczowe okazało się trafienie na 56 do 54 Soczewskiego. Później obydwie drużyny fatalnie pudłowały, Spójnia także podobnie jak w przekroju całego spotkania z rzutów wolnych. Wynik ustalił trafiając tylko jednego wolnego Michał Kwiatkowski. W ciągu ostatnich trzydziestu siedmiu sekund goście aż dwukrotnie 'dzięki postawie biało-bordowych' mogli rzucać zza linii 6,75m. Na całe szczęście nie zrobili tego skutecznie. Podopieczni Czesława Kurkianieca mając w zapasie limit fauli mogli np. przeszkadzać rywalom w ten sposób, ale tego nie zrobili... Spójni w sezonie 2013/2014 do rozegrania pozostały co najmniej pięć gier. Cztery z nich są kluczowe. Warto, więc aby zawodnicy mocno popracowali nad mankamentami, które zawiodły wczoraj. Spójnia Stargard Szczeciński - Znicz Basket Pruszków 57:54 (19:17;14:10;13:12;11:15) Spójnia: Stokłosa 17 (4x3), Koszuta 14 (6 zb.), Pytyś 12 (10 zb.), Soczewski 8 (5 zb.), Wróblewski 3, Bodych 2, Michał Kwiatkowski 1, Łukasz Kwiatkowski 0, Suliński 0, Zarzeczny 0 Znicz: Lewandowski 15 (6 zb.), Aleksandrowicz 11 (6 zb.), Put 8 (7 zb.), Mieczkowski 6 (7 zb.), Matuszewski 6 (9 zb.), Kulikowski 6 (9 zb.), Wojtyński 2, Janik 0.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|