Trefl najlepszy w Koszalnie
Zakończyła się rywalizacja w koszykarskim Turnieju o Puchar Prezydenta Koszalina. Do nowej hali widowiskowo-sportowej przy ul. Śniadeckich w Koszalinie oprócz gospodarzy na dwa dni zawitały drużyny Energi Czarnych Słupsk, Turów Zgorzelec i Trefla Sopot. W po półfinałowych zwycięstwach w finale spotkali się Akademicy (ograli w piątek Turów 78:69) i Trefl Sopot (zwyciężył z Czarnymi 87:67). Okolicznościowy puchar pojechał jednak do Spotu, bowiem Trefl ograł wczoraj gospodarzy (22.09) 91:82.
W meczu o trzecie miejsce Turów wygrał sześcioma punktami z Czarnymi Słupsk. Najlepszym koszykarzem turnieju wybrano Filipa Dylewicza, kapitana Trefla Sopot.
Początkowe fragmenty spotkania PGE Turowa z Energą Czarnymi Słupsk były niezwykle wyrównane. Podopieczni trenera Linartasa pokazywali nieco lepszą i skuteczniejszą koszykówkę niż w meczu z Treflem Sopot. Szybkie penetracje Abernethy'ego przynosiły tym razem pozytywny skutek, a podkoszowi zawodnicy: Tomaszek i Nicholson dobrze przepychali się w trumnie. Dopiero w drugiej kwarcie ruszyła machina PGE Turowa, którą napędzali Michał Chyliński i David Jackson. Dobre wrażenie po wysokich graczach Energi Czarnych zostało zmyte przez słabe rotacje w obronie, z których zgorzelczanie cały czas korzystali. W efekcie pod koniec drugiej kwarty, koszykarze trenera Rajkovicia prowadzili różnicą 18 punktów.
Po przerwie tempo spotkania znacznie spadło. Czarni wciąż nie potrafili sforsować defensywy gości ze Zgorzelca, a szybkie ataki, w których wyróżniał się Ivan Opacak (8 pkt. w kwarcie) utrzymywały przewagę PGE Turowa. Pod koniec spotkania obudził się Robert Tomaszek, który pod nieobecność Zigeranovica łatwo radził sobie z Kuligiem i Celem. Do silnego podkoszowego dołączyli także Dutkiewicz i Abernethy i przewaga zgorzelczan zmalała na 2 minuty przed końcem do 10 punktów. Ostatecznie PGE Turów pokonał Czarnych 66:60. Energa Czarni Słupsk - Turów Zgorzelec 60:66 (16:17, 8:25, 14:8, 22:16) Czarni: Tomaszek 19, Kostrzewski 18, Nicholson 7, Dutkiewicz 7, Nowakowski 5, Abernethy 4, Osiński 0, Długosz 0. Turów: Opacak 14, Kulig 13, Cel 10, Jackson 9, Micic 6, Aleksic 6, Chyliński 4, Zigeranovic 2, Lewandowski 2, Wichniarz. Koszalinianie od początku spotkania pokazywali ambitną walkę, a najbardziej imponował Paweł Leończyk, który był dosłownie wszędzie - zarówno pod koszem, jak i na dystansie. Pod koniec pierwszej kwarty, na parkiecie pojawiło się dziesięciu polskich zawodników, co w Tauron Basket Lidze jest niezwykłą rzadkością. Seria rzutów z dystansu zakończyła kwartę, po stronie AZS trafiał dwukrotnie Robinson i tym samym odpowiedział Adam Waczyński. Po minucie drugiej kwarty, trener Cizmić był zmuszony wziąć czas, ponieważ defensywa Akademików nie działała prawidłowo, zwłaszcza pod koszem. Powrót na parkiet Robinsona i Kueblera poprawił nieco sytuację w koszalińskim zespole. Najwięcej problemów przysporzyły Akademikom zbiórki, a szczególnie zastawianie. Koszykarze AZS w dosłownie minutę odrobili dziesięciopunktową stratę, jednak kilka skutecznych akcji Filipa Dylewicza spowodowało, że gospodarze po raz kolejny mieli sporą stratę do odrobienia. Trefl Sopot grał niezwykle skutecznie, a ich przewaga była zasługą celnych rzutów za trzy punkty. W tym elemencie brylowali Zamojski i Dylewicz. Koszalinianie mimo dobrej i ambitnej gry byli ciągle bombardowani rzutami z obwodu. AZS Koszalin - Trefl Sopot 82:91 (24:25, 21:27, 20:18, 17:21) AZS: Robinson 22, Wiśniewski 16, Leończyk 15, Kuebler 10, Skibniewski 8, Mielczarek 7, Wołoszyn 4. Trefl: Dylewicz 20, Waczyński 14, Zamojski 14, Turner 13, Stefański 11, Spralja 8, Dąbrowski 6, Jarmakowicz 3, Michalak 2, Brembly 0,
ďż˝rďż˝dďż˝o: AZS Koszalin / własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|