Turniej singla już bez Polaków!
To nie był udany wtorek dla polskich tenisistów. Frekwencja podczas ich meczów na Invest in Szczecin Open była wysoka, ale to nie pomogło. Pożegnali się już z turniejem gry pojedynczej. Najbardziej zacięte spotkanie rozegrał Daniel Michalski, ostatecznie uległ Danielowi Altmaierowi.
Sporo kibiców przybyło na kort centralny, żeby zobaczyć w akcji broniącego tytułu Federico Corię. Jego rywalem był Olaf Pieczkowski, który dostał do turnieju dziką kartę. Tenisista z Olsztyna kilka dni temu przeszedł zabieg korekcji przegrody nosowej.
- Było mi to bardzo potrzebne, bo już nie mogłem oddychać na korcie, bardzo się z tym zmagałem. Miałem krótką przerwę od grania, dwa dni po już mogłem wrócić na kort. Nie byłem przez to ograny, ale bardzo mi zależało, dlatego jestem wdzięczny za tę dziką kartę - przyznał Pieczkowski.
W pierwszym secie Argentyńczyk nie pozwolił na zbyt wiele młodszemu od siebie rywalowi i choć ten miał swoje szanse, nie zdobył nawet gema. Po krótkiej przerwie Polak zaczął się prezentować znacznie lepiej, udało mu się nawet przełamać Corię i wyjść na prowadzenie. 79. tenisista świata szybko jednak odrobił stratę i choć Pieczkowski zmusił go do znacznie większego wysiłku niż w pierwszej partii, domknął spotkanie w dwóch setach (6:0, 6:3). Dla Polaka mimo wszystko występ w Invest in Szczecin Open to spore doświadczenie. - Każde granie w turnieju głównym challengera jest mi bardzo potrzebne i to zachęta do dalszej walki. Byłem w szoku, bo wydawało mi się, że rywal będzie grać szybciej. Według mnie poziom Top 100 jest do osiągnięcia dla każdego, który tu występuje, a Maks Kaśnikowski jest bardzo dobrym przykładem, bo zbliża się do tej granicy - podkreślił Pieczkowski. W meczu dnia po dwóch stronach siatki stanęli Daniel Altmaier i Daniel Michalski. Niemiec w poniedziałek grał w finale challengera w Sewilli, ale przegrał w nim z Roberto Carballesem Baeną. Losowanie dla Polaka nie było więc łaskawe, trafił bowiem na oznaczonego „czwórką” rywala. Michalski miał szansę na to, by rozstrzygnąć pierwszego seta na swoją korzyść. - Był to bliski mecz, szczególnie w pierwszym secie, kiedy prowadziłem z breakiem, 3:0 i 5:2. Rywal bardzo dobrze grał, to było spotkanie na niezłym poziomie. Różnica jednak jest taka, że to Altmaier wygrał, a nie ja - podsumował zawodnik z Warszawy, przegrywając ostatecznie 6:7(3), 2:6. Na trybunach kortu centralnego była spora frekwencja, mimo nie za wysokiej temperatury. Ponownie Michalski miał okazję w takich okolicznościach rozgrywać potyczkę. - Dzień jak co dzień. Postawiłem się, ale szkoda paru momentów: tie-breaka czy decydujących momentów. Z punktu na punkt wrzucał szósty bieg i tak grał do końca potyczki - podkreślił. - Dobry prognostyk na dalszą część sezonu, ale sport jest bezlitosny. Dziś zagrałem dobrze, ale za tydzień nikt poza mną nie będzie o tym pamiętał. Liczy się, kto dalej awansuje - dodał. Michalski nie opuszcza jednak Szczecina, w środę ponownie zagra w meczu dnia, ale tym razem nie sam po jednej stronie siatki, ale z Tomaszem Berkietą. - Lubię grać debla, tylko zazwyczaj koncentruję się na singlu, a na challengerach do debla się nie łapię. Stąd sytuacja zmusza mnie do tego, żeby grać tylko w grze pojedynczej. Mam nadzieję na udany debiut duetu Berkieta/Michalski - zakończył.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Materiały prasowe Invest in Szczecin Open
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|