Faworyci mistrzami gry podwójnej. Jak będzie w singlu?
Dziś wieczorem poznaliśmy zwycięzców debla 25-tej edycji Pekao Szczecin Open. Zostali nimi rozstawieni z numerem '1' Holender Wesley Koolhof i Nowozelandczyk Artem Sitak. Ta dwójka wyjątkowo zasłużenie sięgnęła po tytuł, a w pierwszym secie finału pokonała rywali aż 6:1.
W drugiej odsłonie meczu było znacznie trudniej. Białorusin Aliaksander Bury oraz Szwed Andreas Siljestrom nie dali się przełamać tak szybko, a nawet mieli piłki setowe. Nie wykorzystali ich jednak, a rywali owszem i zrobili to w najlepszym dla siebie momencie, czyli na wynik 7:5. To, co kibiców tenisa najbardziej elektryzuje będzie mieć miejsce jednak jutro w południe. W finale singla spotkają się najwyżej rozstawieni w turnieju - numer '1' Richard Gasquet i numer '2' Florian Mayer. To zestaw bliski ideałowi... Najlepiej byłoby przecież, gdyby o wygraną walczył Polak. Tak się nie stało, ale brak naszego gracza w ostatnich dniach turnieju osładzają mecze, których poziom zadowala nawet bardzo wybrednych znawców tego sportu.
W dzisiejszych półfinałach sporo się działo a spotkania były dość długie i mimo, że posiadały mocnych faworytów wcale nie jednostronne. Najpierw na korcie centralnym pojawili się Florian Mayer oraz Jurgen Zopp. Niespodziewanie ten drugi wygrał pierwszego seta (7:5) i wyglądał na świetnie przygotowanego oraz pewnego siebie. Nic dziwnego, skoro przed rozpoczęciem szczecińskiego Pekao Open Estończyk zaliczył znakomitą serię i wygrał dwa turnieje z rzędu. Opanowanie, doświadczenie i również dobra forma Mayera zastopowały jednak 29-latka. Drugi set przebiegł po myśli Niemca, który rozkręcał się z minuty na minutę. Co raz lepszy serwis i skuteczne zmiany tempa gry doprowadziły do wygranej 6:3, a w trzeciej odsłonie meczu 6:4. W niej Mayerowi wystarczyła obrona wszystkich swoich gemów serwisowych i oczekiwanie na błąd rywala.
W drugim spotkaniu o finał spodziewaliśmy się sporej dominacji faworyta - Richarda Gasqueta. Tak jednak nie było. Znacznie młodszy Taro Daniel sprostał wielkiemu zadaniu i stawił czoła renomowanemu przeciwnikowi. Japończyk żwawo poruszał się po korcie, mocno i płasko odpowiadał na kątowe rozwiązania Francuza, dzięki czemu w wielu gemach oglądaliśmy dość długie, ładne wymiany. Mimo to Gasquet miał przewagę, choć niewielką. Bardzo pilnował jednego przełamania i to mu wystarczyło zarówno w pierwszym jak i drugim secie. Po spotkaniu tak skomentował swoje zwycięstwo: Taro zaprezentował się dzisiaj z bardzo dobrej strony i musiałem się sporo napracować, aby wyjść z tego pojedynku zwycięsko. Wygrałem, ale kosztowało mnie to prawie dwie godziny zaciętej walki. W dodatku Francuz ma w nogach długi, zacięty i grany do późnych godzin mecz ćwierćfinałowy, a zatem może odczuwać zmęczenie... Czy będzie to mieć do wpływ na formę w finale? Oczywiście może, ale nie zapominajmy, że po drugiej stronie siatki stanie też nie nastolatek, ale równie doświadczony i nawet kilka lat starszy rywal. Obydwaj są jednak w dobrej dyspozycji, prezentują w Szczecinie na prawdę wysoki poziom tenisa, liczymy więc na świetne widowisko. Zresztą inne być nie może skoro w finale spotyka się turniejowa 'jedynka' i 'dwójka'... Co ciekawe reprezentanci Niemiec mają szczęście w ostatnich latach do naszego turnieju. To już czwarta impreza z rzędu, w której gracz zza zachodniej granicy melduje się w finale. Początek meczu o godzinie 12:00.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |