Okiem kibica - sprawiedliwy remis ![]() ![]() Mimo że ustawienie początkowe jako najbardziej typowe dla portowców nie mogło dziwić, to małe poruszenie wywołał brak zdrowego przecież Dąbrowskiego w linii obrony. Dąbrowski na boisko wszedł i zrobił co do niego należało w II połowie. Podwyższył ofensywę w polu karnym przeciwnika i jednocześnie wywiązał się ze swych zadań defensywnych. Zawodnik ten daje dużą stabilizację z tyłu zespołowi, a przy dośrodkowaniach potrafi być niezastąpiony. Niestety w dniu dzisiejszym zastąpienia wymagali dośrodkowujący, bo zarówno Frączczak, jak i wyraźnie rozkojarzony powiększeniem rodziny Akahoshi mieli duże problemy z właściwym ułożeniem stopy w decydujących momentach. Goście konsekwentnie grali 4-2-3-1 zmieniając tylko personalia na poszczególnych pozycjach. Ciekawie rotowali zawodnikami z przodu. Ich kwartet ofensywny raz wyglądał tak: Jeż, Kwiek, Abwo - Piech, ale za chwilę tak: Abwo, Kwiek, Piech - Jeż, co miało na celu zapewne wprowadzenie większej dynamiki w poczynania ofensywne jak i elementu zaskoczenia względem przeciwnika. Po przerwie wprowadzenie Błąda na lewe skrzydło jeszcze bardziej zdynamizowało atak, przy jednoczesnym wycofaniu Jeża, grającego od tej chwili w parze z Piątkiem. Widać po decyzjach trenera Lenczyka (później jeszcze wprowadzony bardzo ofensywny Przybecki), że liczył on do końca na wywiezienie ze Szczecina pełnej puli. W nowym ustawieniu nie bardzo odnalazł się Bąk. Przesunięty do ataku traci na możliwości rozegrania piłki w pełnym biegu, którą to możliwość dawała mu gra na skrzydle. No chyba, że uczestniczy w wyprowadzaniu kontrataku, co jednak można czynić bez względu na pozycję nominalną zawodnika. > W ustawieniu z trójką obrońców zbyt mało 'elastycznym' obrońcą jest Hernani. Ustawiony obok Dąbrowskiego musiał często schodzić do boku, gdzie nachodzący w pełnym biegu skrzydłowi mijali go niemal jak chorągiewkę. Podsumowując, zmiany wprowadzone przez trenera Wdowczyka intrygowały odwagą taktyczną, zawiodły jednak pod względem personalnym. Jedynie wspomniany Dąbrowski zagrał tak jak od niego oczekiwano, Tchami potykał się o własne nogi, Ouedraogo sam dobrze nie wiedział czy skoncentrować się na rozgrywaniu czy na ekspediowaniu piłki z własnej połowy na wolne pole. Do niezbyt optymistycznego dla gospodarzy przebiegu meczu dołączył sędzia Jarzębak, którego niezwykle detalistyczne gwizdanie wzbudzało powszechną irytację. Każdorazowe przerywanie gry, nie udzielanie korzyści drużynie utrzymującej się przy piłce, powodowało że gra była rwana i mało kontaktowa.
|
|