historia:

1906 - Korzenie ZAGŁĘBIA SOSNOWIEC sięgają aż do 1906 roku. Wtedy to właśnie powstał klub sportowy przy hucie "Milowice" Założycielami tej sportowej organizacji, skupiającej początkowo 20 młodych chłopców pracujących w hucie "Milowice", byli m.in. Edward Michałowski, Józef Komander i Aleksander Rene. Kopano w piłkę na podmiejskich łąkach i pastwiskach. W 1908 r. za prowadzenie nielegalnej polskiej organizacji sportowej aresztowany został Aleksander Rene. Przewieziony do więzienia w Łodzi wysłał stamtąd list do gubernatora w Piotrkowie z propozycją utworzenia w Sosnowcu filii TS Union Petersburg. Odpowiedź była negatywna, co jednak nie zraziło sosnowieckiego działacza. Napisał on wprost do Petersburga do Zarządu TS Unionu, gdzie propozycja Renego została załatwiona pomyślnie. Zarząd TS UNION wyraził zgodę na utworzenie swej filii w Sosnowcu. Ułatwiło to Renemu po opuszczeniu więzienia pracę przy tworzeniu nowopowstałego klubu. Do tego klubu zgłosili się zawodnicy grający wcześniej w Milowicach. Wynajęto teren przy zbiegu ulic Swobodnej i Starososnowieckiej, gdzie w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej rozgrywano mecze z drużynami z Będzina, Częstochowy, Olkusza i Bytomia.

1918 - Podczas wojny na kilka lat zamarło życie sportowe w Sosnowcu. Dopiero w 1918 r. przy Towarzystwie Kulturalno-Oświatowym "Świt" powstała sekcja sportowa. Stała się ona bazą polskiego klubu sportowego, który przyjął nazwę TS "VICTORIA". W biało-zielonych barwach grali w nim w latach 1918-19 m.in. bracia Kiepurowie (Jan został jednym z najsłynniejszych tenorów świata), Wieprzycki, Zygmuntowski, Rolski, Siwek, Słomczyński, Muszyński, Okularczyk, Juda, Filipkowski, Wiewiórka.

1919 - Głównym rywalem VICTORII było Towarzystwo Sportowe "Sosnowiec", założone w 1919 r., kontynuator tradycji przedwojennych Milowic i Unionu. Kierownikiem drużyny piłkarskiej tego klubu był znany już Aleksander Rene. W 1922 r. powstała idea połączenia obu tych klubów wraz z kilkoma innymi klubami sosnowieckimi. Powstał nawet tymczasowy Zarząd Zjednoczonych Kół Sportowych Zagłębia, w skład którego weszli delegaci 7 klubów, ale sprawa utworzenia jednego silnego klubu sportowego w Zagłębiu nie doczekała się wówczas realizacji.

1931 - Projekt stworzenia silnej drużyny został urzeczywistniony dopiero 1931 r., kiedy to doszło do fuzji TS "Sosnowiec" i TS "Victoria". Powstała wówczas UNIA SOSNOWIEC, mająca swą bazę na boisku przy Alei Mireckiego. Inauguracyjny mecz Unii z I-ligowym Ruchem Chorzów zakończył się remisem 1:1.

1939 - UNIA aż do 1939 roku dzierżyła prymat w zagłębiowskim piłkarstwie. Spośród wielu utalentowanych juniorów wyróżniał się Wiesław Ociepka, późniejszy prezes PZPN. Podczas okupacji początkowo grano bardzo sporadycznie, potem przeprowadzano regularne konspiracyjne rozgrywki z udziałem zespołów z Czeladzi, Piasków, Dąbrowy Górniczej, Niwki, Będzina, Zagórza i Sosnowca.

1945 - Po wojnie członkowie Unii Sosnowiec założyli w 1945 roku RKS Sosnowiec, który w kilka miesięcy później został przemianowany na RKU (Rejonowa Komenda Uzupełnień). Na czele nowego zarządu stanął wojskowy komendant Sosnowca, mjr Marian Rodza. Pierwszym powojennym trenerem piłkarzy RKU był były skrzydłowy lwowskiej Pogoni Józef Słonecki. W rozgrywkach o mistrzostwo Zagłębia, a potem okręgu śląskiego i prawo startu w finałach Mistrzostw Polski w 1946 roku w barwach RKU występowali: Maj, Pietranek, Wiśniewski, Zieliński, Tomecki, Stokowacki, Dudek, Cerek, Słota, Skwarek, Huras.

1946 - Na drodze do zdobycia prymatu okręgu śląskiego i prawa gry o tytuł mistrza Polski stanęli sosnowiczanom w 1946 roku piłkarze chorzowskiego AKS-u eliminując RKU po zwycięstwie 3:0. W czasie tego spotkania doszło do burzliwych incydentów, które powtórzyły się również w 1947 roku, kiedy to obie drużyny walczyły w jednej grupie eliminacyjnej o wejście do I ligi. RKU połączyło się 1947 r. z miejscowymi Czarnymi, a w rozgrywkach o awans do ekstraklasy znalazło się dopiero na czwartym miejscu w swojej grupie i powróciło do klasy okręgowej.

1949 - W 1949 roku, już pod nazwą STAL sosnowiczanie zakwalifikowali się do II ligi grając w niej do 1954 r. W tym sezonie STAL była najlepsza i wywalczyła awans do ekstraklasy. W barwach STALI występowali wówczas: Dziurowicz i Powązka - w bramce, Masłoń, Szymczyk, Musiał, Poloczek, Jochemczyk - w obronie, Pocwa I, Pocwa II, Głowacki, Majewski, Uznański, Krężel, Krajewski, Wspaniały - w pomocy i ataku.

1955 - Już pierwszy sezon występów sosnowieckiej jedenastki w pierwszej lidze wypadł doskonale. Stalowcy omal nie wywalczyli tytułu mistrzowskiego ustępując jedynie Legii, która zdobyła 28 punktów, podczas gdy drużyna sosnowiecka 27. O końcowym układzie czołówki zdecydował mecz STAL - LEGIA rozegrany 20 listopada 1955 r. w Sosnowcu. Gdyby mecz wygrali gospodarze, wówczas oni zdobyliby tytuł mistrzowski. Mecz jednak zakończył się remisem 1:1, co zapewniło tytuł wojskowym.

1956 - W następnych latach drużynie sosnowieckiej nie wiodło się już tak dobrze w I lidze. W sezonie 1956 Stal z trudem uratowała się przed spadkiem zajmując 10-te miejsce (na 12 drużyn), w rok później była 7-ma, ale w 1958 roku wraz z Odrą Opole opuściła ekstraklasę na rok. W 1960 roku jedenastka sosnowiecka grała już na stałe w ekstraklasie zajmując kolejno lokaty: 1960 -7, 1961 - 7, 1962 - 3, 1962/63 - 3, 1963/64 - 2, 1964/65 - 3, 1965/66 - 5, 1966/67 - 2, 1967/68 - 5, 1968/68 - 5, 1969/70 -5, 1970/71 - 7, 1971/72 - 2, 1972/73 - 10, 1973/74 - 11.

1962 - W 1962 roku Stal zmieniła nazwę na "GKS ZAGŁĘBIE" przechodząc do resortu górniczego. Okres 1962-1964 to "tłuste" lata sosnowiczan. Zdobyli oni wówczas wicemistrzostwo Polski, trzy razy plasowali się na trzecich miejscach, a ponadto dwukrotnie - w latach 1962 i 1963 zdobyli puchar Polski po zwycięstwach nad Górnikiem Zabrze 2:1 i Ruchem 2:0. W 1964 roku Józef Gałeczka został królem strzelców w ekstraklasie, gromadząc wraz z Lucjanem Brychczym i Jerzym Wilimem po 18 bramek. Nie szczęściło się jednak Zagłębiu w europejskich pucharach. W Pucharze Zdobywców Pucharów w 1963 roku zostało wyeliminowane już w I rundzie przez Ujpest Budapeszt (0:5 i 0:0), w rok później odpadło również w pierwszej rundzie po rezultatach 1:2, 1:0 i 0:2 z Olimpiakosem Pireus.

1964 - Doskonale wypadła jedenastka Zagłębia w wielkim międzynarodowym turnieju amerykańskiej Interligi w lecie 1964. Zagłębie grało z takimi zespołami jak Crvena Zvezda Belgrad, Schwechater z Austrii, Guimares z Portugalii, AEK Ateny. Mecze odbywały się na przemian w Nowym Jorku i Chicago. Piłkarze Zagłębia wywalczyli prymat w swojej grupie i następnie wygrali 4:0 z mistrzem II grupy Werderem Brema. W meczu rewanżowym również wygrali Sosnowiczanie 1:0 stając następnie do pojedynku z obrońcą tytułu Pucharu Interligi, Duklą Praga. Po ambitnej walce jedenastka sosnowiecka przegrała pierwszy mecz 1:3, a w rewanżu zremisowała 1:1. W ówczesnej drużynie występowali Roman Bazan, Włodzimierz Śpiewak, Józef Gałeczka, wielokrotni reprezentanci Polski. Oprócz nich wyróżniali się: Szyguła, Majewski, Myga, Piecyk oraz późniejszy wielokrotny reprezentant Polski Andrzej Jarosik.

1970 - Andrzej Jarosik został dwukrotnie królem strzelców: w 1970 roku strzelił 18 bramek, a rok później 13. W sumie we wszystkich pierwszoligowych meczach Jarosik strzelił dla Zagłębia 113 bramek.

1977 - Dbałość o narybek, wymiana doświadczenia i szkoleniowców z innymi klubami sprawiły, że Zagłębie stało się rezerwuarem utalentowanej młodzieży. Zespół ligowy, po pożegnaniu kilku doświadczonych zawodników, a wśród nich Jarosika, Szmidta, Bazana i innych znajdował się w okresie odbudowy. Nie było mowy o kryzysie - to tylko naturalna zmiana warty, przekazywanie pałeczki w sztafecie pokoleń. W 1977 roku Włodzimierz Mazur (wielokrotny reprezentant Polski) został królem strzelców zdobywając 17 bramek.

W następnych latach sosnowiczanie zajęli w ekstraklasie następujące lokaty: 1975 - 5, 1976 - 11, 1977 - 5, 1978 - 9, 1979 - 9, 1980 - 12, 1981 - 14, 1982 - 9, 1983 -11, 1984 -12, 1985 - 5, 1986 - 16.

Zagłębie jest krajowym specjalistą od pucharów. Klub pięciokrotnie zakwalifikował się do finału Pucharu Polski, a cztery wygrał! Ostatnie dwa Puchary z rzędu w latach 1977 i 1978 zdobyli zawodnicy: Kostrzewa, Leszczyński, Wieńcierz, Zarychta, Rudy, Zuzok, Seweryn, Jędras, Tlołka, Koczuba, Szaryński, Sączek, Narbutowicz, Mazur, Dworczyk, Napieracz.

1979 - W 1979 Najlepszym piłkarzem w/g "Sportu" i "Piłki Nożnej" został wybrany zawodnik Zagłębia i reprezentacji Polski - Wojciech Rudy. W 1983 roku Zagłębie wygrało rywalizację o "Puchar dżentelmenów" prowadzoną przez katowicki "SPORT".

1986 - W 1986 roku Zagłębie spadło na trzy sezony do drugiej ligi.

1988/1989 - Upragniony powrót do ekstraklasy nastąpił po sezonie 1988/89 i wywalczeniu prymatu w drugiej lidze. Najważniejszy mecz decydujący o powrocie sosnowiczanie grali na Stadionie Ludowym z Motorem Lublin. W czasie oberwania chmury i po kilku godzinach ulewnych opadów murawa nie nadawała się do gry, lecz przybyło kilkanaście tysięcy kibiców dla, których zdecydowano dokończyć mecz. Wygrała drużyna Zagłębia 1:0 i wywalczyła awans. Na następnym meczu w Sosnowcu ze Stalą Rzeszów awans świętowało ponad 20 tysięcy kibiców. W końcowej tabeli Zagłębie zajęło pierwsze miejsce, gromadząc w 30 meczach 47 punktów, wyprzedzając następny w tabeli Motor Lublin o 5 punktów.

Po kilku latach gry w drugiej lidze na mecze Zagłębia przychodziło po około 20 tysięcy spragnionych pierwszoligowej piłki kibiców. Rekord frekwencji padł na meczu z Górnikiem Zabrze. Gazety napisały, że mecz oglądało około 26 tys. kibiców, w rzeczywistości było ich ponad 28 tys.

Kadrę Zagłębia tworzyli: Bęben, Bobrowicz, Stanek, Bałaga, Gałuszka, Kordysz, Kowalski, Krupa, Sączek, Wykurz, Gręda, Wnuk, Wojciechowki, Mizia, Biczak i Czerwiec. Trenerami drużyny byli ludzie bardzo mocno związani z Sosnowcem: Józef Gałeczka (były zawodnik Zagłębia i reprezentacji Polski) oraz Leszek Baczyński (były piłkarz sosnowieckich drużyn: Górnika i Zagłębia, późniejszy prezes klubu).

1989/1990 - W końcowej tabeli sezonu 1989/90 Zagłębie zajęło 14 miejsce gromadząc 20 punktów. W następnym sezonie sosnowiczanie zdobyli zaledwie dziesięć punktów, ale utrzymali się w ekstraklasie wygrywając w barażach rywalizację z Jagielonią Białystok (w Sosnowcu Zagłębie przegrało 0:2, w Białymstoku sosnowiczanie wygrali 2:0, w rzutach karnych 4:2 dla Zagłębia). W sezonie 1991/92 Zagłębie zdobyło 24 punkty i zajęło 17 miejsce (na 18 drużyn) i spadło do drugiej ligi. W ostatnim sezonie w pierwszej lidze drużynę sosnowiecką reprezentowali min. Harasiuk, Koniarek, Kubica, Kucz, Mandrysz, Miszczak, Śmiałek, Witkowski - skład uzupełniało część zawodników wymienionych przy opisie drużyny z sezonu 1989/90. Trenerami sosnowiczan byli: Zbigniew Myga, Jurek Baryła, Witold Szyguła i Jerzy Miedziński.

W drugiej lidze bardzo zadłużony klub pojawił się tylko na jeden sezon. Próby ratowania Zagłębia (zmiana nazwy klubu na STAL i tym samym próba pozbycia się długów) spełzły na niczym. Klub spadł do trzeciej ligi, lecz z braku środków finansowych klub nie wystartował do trzecioligowych rozgrywek.

1995/1996 - W sezonie 1995/96 STS Zagłębie wystartowało w rozgrywkach klasy okręgowej (V liga). Rok później Zagłębie awansowało do IV ligi. W sezonie 1997/98 sosnowieccy piłkarze (przy dużej pomocy kibiców) po zaciętej walce z Janiną Libiąż wygrali rozgrywki IV ligi grupy bielskiej i awansowali do III ligi.

1998/1999 - W sezonie 98/99 Zagłębie miało znakomity początek później jednak zaczęło gubić punkty w ważnych meczach i walka o awans spełzła na niczym, chociaż z drugiej strony trzeba przyznać, że silny (finansowo i kadrowo) zespół Włókniarza Kietrz był poza naszym zasięgiem przynajmniej w tamtym momencie.

1999/2000 - Już początek sezonu 99/2000 pozwalał snuć nadzieję na wejście w nowe tysiąclecie z drugoligową piłką w Sosnowcu. Gra prezentowana przez piłkarzy Zagłębia stała na naprawdę wysokim poziomie, co poparte było wynikami meczów i miejscem (pierwsze po rundzie jesiennej) w tabeli. Szczególnie cieszyć mogła również znakomita współpraca z młodzieżą, której efekty już zaczynały być widoczne. Rafał Baczyński, Karol Stawecki, Marek Adamczyk czy Tomasz Łuczywek stanowili o sile drużyny pukającej do drzwi przedsionka ekstraklasy.

Ogromny udział w odbudowie potęgi Zagłębia mają prezesi Leszek Baczyński oraz Andrzej Adamczyk, którzy praktycznie sami swoim uporem i miłością do klubu doprowadzili Zagłębie do powstania z sytuacji wręcz beznadziejnej. Jednak pomimo bardzo dobrych wyników ciągle brakowało pieniędzy (czytaj: sponsorów) aby Zagłębie stało się w pełni profesjonalnym klubem, który mógłby włączyć się do walki o awans do drugiej ligi, a w przyszłości do ekstraklasy. Aż pojawili się Włosi...


2001 - STS Zagłębie potęgą finansową wprawdzie nie było lecz jakoś, dzięki ogromnej woli walki prezesów Baczyńskiego i Adamczyka jakoś zawsze wiązało koniec z końcem, lecz rok 2000 był pod tym względem bardzo ciężki. Aż jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie kłopoty finansowe zniknęły. Pojawiło się kilka firm pragnących sponsorować Zagłębie, lecz wybór padł ostatecznie na włoski koncern ERGOM, którego właścicielem jest Francesco Cimminelli. Pod koniec roku została zarejestrowana Sportowa Spółka Akcyjna Zagłębie, Włosi popłacili wszystkie długi i tym sposobem nasz ukochany klub wszedł w nowe tysiąclecie z nowymi właścicielami i nową wizją na przyszłość.

2002 - Pierwsza połowa roku to szok dla wszystkich kibiców Zagłębia. Trener Franciszek Krótki oraz dyrektor klubu Leszek Baczyński przed rundą wiosenną nieśmiało sugerowali, że drużyna będzie walczyć o baraże. Pierwszy tej wiosny mecz ze Szczakowianką pokazał, że piłkarze rzeczywiście bardzo dobrze przygotowani do sezonu. Tymczasem później było już tylko gorzej. Na mecz z ŁKS-em przyjeżdżają włoscy działacze i oglądają najgorszy tej wiosny mecz Zagłębia przegrany 0:3. Znienawidzony przez kibiców Zagłębia trener Krótki oświadcza, że ma zamiar wypełnić kontrakt w Zagłębiu do końca, jednak jeszcze przed następnym meczem traci pracę. Fatalna gra, fatalne wyniki, fatalna atmosfera wokół klubu. Jednak na tym zła passa się nie kończy. Drużynę obejmuje Leszek Baczyński. Zaczyna w Łęcznej od porażki, jednak zwycięża kolejny mecz z Włókniarzem po którym mówi: "Nie było możliwości zatrudnienia nowego trenera, bo i tak musiałbym robić to, co robię. Zanim nauczyłbym nowego trenera imion zawodników, to by się skończył sezon. Kosztuje mnie to trochę czasu i zdrowia, ale drużyna będzie grała to, co ja chcę." - Niestety nie grała :( Dwa remisy, a potem pięć porażek z rzędu. Po meczu z Lechem awantury kibiców na trybunach. I na koniec nic nie dające zwycięstwo z Tłokami przy pustych trybunach, z powodu kary za rozróby podczas meczu z Lechem, lecz pewnie i tak byłyby puste. Zagłębie spadło do III ligi.

Po tych zdarzeniach wszyscy oczekiwali drastycznych zmian w klubie. Trzeba było jednak na nie czekać dość długo. Pierwszą od dawna miłą niespodzianką było zatrudnienie na stanowisku trenerskim Krzysztofa Tochela. Nikt nie wątpi, że to jedyna dobra decyzja, kolejną zmianą było zwolnienie z funkcji dyrektora skłóconego z władzami spółki Leszka Baczyńskiego, którego miejsce zajął były znakomity obrońca Zagłębia, a później znany sędzia Wojciech Rudy. Atmosfera powoli się poprawia. Teraz potrzebne są jeszcze tylko wyniki sportowe.

2003 - Pierwsza połowa roku upłynęła pod hasłem pogoni za czołówką. Po rundzie jesiennej Zagłębie traciło do liderującego Lecha Zielona Góra 7 punktów. W przerwie zimowej zespół zasiliło zaledwie kilku przeciętnych zawodników. Mimo iż w klubie mówiono, że trener Tochel ma dwa sezony na awans kibice po cichu liczyli na dogonienie rywali i powrót do grona drugoligowców już po roku. I pierwsze mecze wiele na to wskazywały. Na początku sosnowiczanie rozgromili w Żarach tamtejszy Promień aż 5:0. Zagłębie szło jak burza choć nie ustrzegło się kilku wpadek, takich jak remis z Miedzią Legnica. Sosnowiczanie zdobyli 34 punkty w tej rundzie i wyprzedzili zielonogórski klub. Niestety jeszcze lepszy okazał się Piast Gliwice, który w ostatecznym rozrachunku wyprzedził Zagłębie o cztery punkty i to gliwiccy kibice cieszyli się z awansu, a Zagłębiu przyszło czekać do następnego roku.

Przerwa letnia przyniosła kilka niespodzianek. Do Zagłębia trafiło kilku utalentowanych zawodników, wśród których wymienić należy Tomasza Malinowskiego, a przede wszystkim Marcina Lachowskiego. Sosnowiczanie kadrę skompletowaną mieli już na początku okresu przygotowawczego i cały ten czas Krzysztof Tochel mógł poświęcić na zgranie zespołu. Zgodnie z założeniami w tym sezonie musiał już awansować do drugiej ligi. Zmiany nastąpiły także w klubie. Nowym prezesem został delegowany przez właściciela - Fracesco Cimminellego - Giancarlo Motto, a Wojciech Rudy został dyrektorem sportowym klubu. Nowy prezes zapewniał, że celem pierwszego zespołu jest awans na zaplecze ekstraklasy. W tym czasie powstała także drużyna rezerwowa, która występując w sosnowieckiej A-Klasie miała dawać szanse ogrywania się młodym zawodnikom. Pierwsze dwa spotkania sosnowiczanie grali na wyjazdach z katowickim Rozwojem i Miedzią Legnica. Ten sprawdzian zdali bardzo dobrze odnosząc dwa cenne zwycięstwa. Na zakończenie rundy Zagłębie zgromadziło na swoim koncie 37 punktów i mimo dwóch porażek i remisu prowadziło w tabeli z przewagą aż czterech punktów nad Śląskiem Wrocław i Włókniarzem Kietrz. To właśnie te dwa zespoły zdołały wygrać z naszym zespołem na własnych boiskach. Na zawodnika numer jeden w naszej drużynie wyrósł Mariusz Ujek, który nie tylko zdobywał bramki, ale przede wszystkim idealnie podawał swoim kolegom. Najwięcej takich podań wykorzystał natomiast młody wychowanek klubu, Tomasz Stolpa, który został najskuteczniejszym strzelcem drużyny. Z trzydziestu strzelonych przez klub bramek, aż 8 było autorstwa Stolpy.

2004 - W rundzie wiosennej sosnowiczanie dalej szli jak burza. W piętnastu meczach zdobyli aż 47 punktów co oznacza że jedynie jedno spotkanie zremisowali, a wszystkie pozostałe zakończyły się mniej lub bardziej efektownymi zwycięstwami. Kluczowym momentem było spotkanie Zagłębia ze Śląskiem Wrocław na Stadionie Ludowym. Do 17 kwietnia wszystko było jeszcze możliwe. Co prawda Zagłębie dalej prowadziło, ale czuło na plecach oddech wrocławskiego Śląska. Wszyscy obawiali się tej potyczki, mając w pamięci porażkę 0:3 w pierwszej rundzie. Gdyby Śląsk wygrał w Sosnowcu niebezpiecznie zbliżyłby się do Zagłębia i końcówka sezonu byłaby bardzo nerwowa, a o awansie decydować mogło jedno potknięcie którejś z drużyn. 17 kwietnia na Stadionie Ludowym pojawiło się ponad dziesięć tysięcy kibiców, w tym około tysiąca fanów z Wrocławia. Tak liczna publiczność zaprezentowała niezwykle barwne i wspaniałe widowisko, o którym głośno było w całym kraju, a nawet poza jego granicami. Do wysokiego poziomu kibiców dostosowali się także piłkarze. Zagłębie od pierwszych minut rzuciło się do ataku i już po pół godzinie za sprawą Mariusza Ujka kilkanaście tysięcy fanów cieszyło się z prowadzenia. Wrocławianie atakowali ale w tym dniu nie potrafili znaleźć sposobu na sforsowanie naszej obrony i pokonanie bramkarza Zagłębia. W drugiej połowie pomiędzy 71 a 74 minutą Zagłębie dwukrotnie skutecznie zaatakowało i po bramkach Koźmińskiego oraz Raka wzięło skuteczny rewanż za jesienną porażkę. Od tego momentu wszystko było już niemal jasne. Zagłębie na koniec sezonu osiągnęło upragniony awans do drugiej ligi. Wyróżniającymi się zawodnikami byli w tej rundzie oprócz wcześniej już wspomnianych Ujka i Stolpy, także Lachowski i Skrzypek, którzy stanowili trzon tego zespołu.

W przerwie letniej zespół wzmocniło kilku doświadczonych zawodników, wśród których wymienić należy Wojciecha Małochę czy Adama Bałę. Niestety wzmocnienia okazały się osłabieniami. Małocha nabawił się kontuzji i większość rundy przesiedział na trybunach, a Bała natomiast nie potrafił zaaklimatyzować się w zespole i jeszcze przed zakończeniem rundy rozwiązał kontrakt. Na drugoligowym froncie sosnowiczanie start mieli bardzo słaby. Słaba gra i mało punktów sprawiły iż trener Tochel ściągnąć musiał z piątoligowej Iskry Pszczyna młodego, utalentowanego napastnika - Przemysława Pitrego. Transfer ten okazał się strzałem w dziesiątkę. W całej rundzie, a nie grał przecież od początku, zdobył dla naszego zespołu 6 bramek i tylko jednym trafieniem ustępował naszemu najlepszemu strzelcowi, Marcinowi Lachowskiemu. Przyjście Pitrego poprawiło też sytuację w tabeli. Zwycięstwa z Koroną, Szczakowianką, Radomiakiem czy Ruchem dawały nadzieje na lepsze czasy. Szczególnie ten ostatni prestiżowy mecz z odwiecznym rywalem wygrany 1:0 przy niemal dziesięciotysięcznej widowni mógł dać nadzieje. Tak znani zawodnicy jak Śrutwa, czy Bizacki nie istnieli na boisku przy dobrze grających sosnowiczaninach. Niestety końcówka znowu była słaba w wykonaniu naszego zespołu, kolejnych pięć porażek z Jagiellonią, Widzewem, Świtem, Podbeskidziem i KSZO sprawiły, że zamiast bezpiecznie spędzić przerwę zimową Zagłębie znalazło się w strefie barażowej na 14 miejscu z przewagą zaledwie 6 punktów nad strefą spadkową.

źródło: http://zaglebie.sosnowiec.pl